poniedziałek, 30 lipca 2012

10. Rollercoaster

Jeden gest…
Jeden szept…Jeden krzyk…
Co z nami…
Tyle słów…
Tyle dni,a nie znamy się czasami…
 

Stałam przed drzwiami do pokoju Cesca. Łzy ciekły mi po policzkach. Świat mi się walił, sama nie wiedziałam, czemu przyjechałam akurat do niego. Trzęsącą się ręką nacisnęłam na klamkę. Nie raczyłam nawet zapukać. Nie myślałam chyba wtedy o takich podstawowych sprawach.  Ja i Ibi wróciliśmy do punktu wyjścia. Czułam się jakby on już nie chciał ratować tego co jest między nami. Czułam się jakbym znała innego Ibrahima.
-Pique mówiłem Ci, żebyś… - Cesc odwrócił się właśnie wkurzony w stronę drzwi jednak widząc mnie jego mina od razu się zmieniła, mogłabym rzec, że był nawet nieco przerażony. – Co się stało?
Momentalnie do mnie podbiegł i chwycił moją twarz w swoje ręce. Opuściłam na ziemię torebkę i walizkę. Cesc złapał mnie za rękę i zaprowadził prosto na łóżko. Potem pośpiesznie wciągnął moją walizkę i torebkę do środka, po czym podszedł do mnie i kucnął przede mną. Złapał mnie za ręce, które bezwładnie trzymałam na kolanach.
-Mała… - zaczął niepewnie zaglądając mi w oczy. – Nie powinnaś  być przypadkiem na Ukrainie albo chociaż w Krakowie?
Nic nie odpowiedziałam, więc kontynuował:
-Pocieszać Ibiego po meczu?
-Nic już nie muszę – niemalże warknęłam na niego nie ważąc własnych słów.  – Nic! Rozumiesz, Cesc? Nic.
-Jak to? – patrzył na mnie teraz jeszcze bardziej przerażony. –Dowiedział się?
-Nie – zaśmiałam się przez łzy przytulając go do siebie. – Po prostu mi nie może podobać się już jego gra, kiedy on jest innego zdania. Czuje się jakbym żyła z pieprzonym dyktatorem. Już mam go dość.
Westchnęłam wyrzucając z siebie ten potok słów. Teraz to on mnie przytulił siadając obok mnie i całując mnie lekko w czoło.
-Może tu nie chodzi tylko o ten mecz, co? – zajrzał mi znowu w oczy.
-A o co niby? – pociągnęłam nosem opierając podbródek na jego ramieniu.
-Może o… Sam nie wiem – westchnął po chwili wzruszając ramionami.
-Przepraszam Cesc, że zawracam Ci głowę. – odsunęłam się od niego. – Wiem, że jutro masz mecz i powinieneś się na nim skupić, ale nie miałam co ze sobą zrobić.
-Daj spokój – zaśmiał się odgarniając jakiś niesforny kosmyk z mojej twarzy. – Czego nie robi się dla przyjaciół.
-Idziemy spać? – westchnęłam ocierając łzy z oczu.
-Mhm – kiwnął głową. – Jutro mecz.

Kiedy obudziłam się rano Cesc jeszcze spał. Na widok tego śpiocha uśmiechnęłam się, a następnie swój wzrok skierowałam na zegarek.
-Francesc wstawaj! – szarpnęłam lekko chłopaka,  jednak ten ani drgnął.  – Jak sobie chcesz… Ja meczu za Ciebie nie  zagram.
Ruszyłam do łazienki – taki mój mały rytuał albo po prostu za każdym razem chęć ogarnięcia się tak szybko, aby z rana oglądało mnie jak najmniej piłkarzy. Kiedy skończyłam poranną toaletę, przebrałam się i pomalowałam, co trwało dość długo, bowiem musiałam zatuszować opuchnięte oczy, Cesc nadal spał. Usiadłam na brzegu łóżka delikatnie i powoli kładąc swoją dłoń na jego ramieniu.
-Mistrzu proszę Cię wstań – powiedziałam już nieco głośniej.
Jednak on powoli nadwyrężał moją już i tak niewielką cierpliwość. Otwarcie przyznaje nie wytrzymałabym z takim facetem pod  jednym dachem, w jednej sypialni, w jednym łóżku częściej niż raz przed meczem czy tam po. Euro było wyjątkiem, kiedy musiałam z nim wytrzymywać. Przysięgłam sobie, że jak chłopak nie wstanie to zejdę na dół i zakomunikuje del Bosque, że jego zawodnik albo protestuje albo został uduszony przeze mnie poduszką.
-Do jasnej cholery Cesc! – warknęłam , jednak chłopak się podniósł.
-Co? – patrzył na mnie nieprzytomnym wzorkiem. -  Która godzina?
-Twoja ostatnia – bąknęłam sięgając po mojego laptopa. – Wstawaj masz dzisiaj mecz. Ile można Cię budzić?!
Patrzyłam na niego pytającym wzorkiem podczas gdy on lekko się uśmiechnął, a potem spojrzał na zegarek leżący na jego szafce nocnej.
-Naprawdę?! – spojrzał na mnie do tej pory nieznanym mi wzorkiem. – Nie ma jeszcze 10,  a ty mnie budzisz w tak ważny dzień tak wcześnie.
-No właśnie! Ważny dzień. Mecz? – westchnęłam wpisując hasło i utrzymując z nim kontakt wzrokowy.
-W takie dni jak ten mogę spać do 12. – położył teraz głowę na moim kolanie. – Lepiej mi się później gra, mam więcej siły na wieczór.
Spojrzałam na niego przelotnie, po czym zajęłam się sprawdzaniem maila i szukaniem jakiś ciekawych warsztatów tanecznych w Polsce w trakcie Euro, bowiem stwierdziłam, że mam ochotę na coś produktywnego. Czytałam maila od Isy, kiedy poczułam na swoim policzku dłoń Cesca.
-Cesc… – szepnęłam przymykając oczy i na chwilę dekoncertując się.
-Nie powiedziałem Ci czegoś – rzucił lekko zachrypniętym głosem, który wydał mi się niesamowicie seksowny, po chwili jednak odchrząknął, a jego głos przybrał poprzednią barwę. – Ja też już zdążyłem na Euro pokłócić się z Danielle.
Złapałam do płuc powietrze i otworzyłam oczy spoglądając w jego. Czekoladowe tęczówki świdrowały mnie teraz na wskroś. Nie wiedziałam co powiedzieć, zwyczajnie siedziałam i patrzyłam na niego, jego ręka wciąż opierała się o mój policzek. Delikatnie złapałam go za nadgarstek i powoli oddaliłam ją od mojej twarzy. Głośno westchnął. Czekałam na jego słowa. Bałam się, że może to trwać długo. Jednak mnie nie zawiódł.
-Widziała jakieś zdjęcia z lotniska, w tym to jak się po nim ganiamy. Stwierdziła, że jak zwykle ją zdradziłem.
-Ze mną? – zaśmiałam się, wciąż patrząc mu w oczy. – Pewnie po meczu się pogodzicie.
-Taaaa  - wetchnął podnosząc się z moich kolan. – Zwłaszcza, że nie przyjeżdża.


Dziwnie się czułam siedząc na meczu podczas gdy wokół mnie siedziało pełno nieznanych mi kobiet lub zwyczajnie tych, które za mną nie przepadały. Pewnie zapytacie czemu. Otóż to ta cała sprawa między mną i Danielle. Owszem szanowałam wybór Cesca, ale w momentach kiedy ona nastawiała przeciwko mnie wszystkie barcelońskie WAGS nie mogłam tego nie skomentować, choć jednym słowem.  Francesc już wielokrotnie wysłuchiwał moich narzekań na to jak bardzo ona mnie nie lubi, tak samo Ib, Pique i Shakira. Teraz siedziałam z blondynką na trybunie i oglądałyśmy mecz. 
-Znowu mówiły coś na mnie? – zapytałam, wciąż patrząc na murawę.
-Podobno w hiszpańskiej prasie są jakieś zdjęcia Twoje, Cesca i Gerrarda. – zaczęła i na chwilę zamilkła, gdy Włosi atakowali bramkę Ikera. – Danielle puściła alarm.  Jakby  zupełnie nie zauważyła na tych zdjęciach Gerriego.
-Jak każe im mnie pilnować, to czemu nie przyleci pilnować chłopaka? – westchnęłam wywracając oczami.
-A bo ja wiem.. – Shakira wzruszyła ramionami. – Pewnie się pokłócili o Ciebie… Jak zwykle zresztą.
Pokręciłam tylko z niedowierzaniem głową i zajęłam się ponownie meczem.  W 57 minucie przegrywaliśmy 1:0. Włosi mimo, że nie utrzymywali się dłużej przy piłce, właśnie nas gromili.  Modliłam się, żeby coś zrobili. Marzyła mi się powtórka finału z RPA. Holandia vs Hiszpania.  I wtedy, nie całe 3 minuty później Hiszpanie szarpnęli do przodu i wyrównującą bramkę strzelił Fabregas. Cała trybuna wyskoczyła do góry.
-Nie ciesz się tak – zaśmiała się Shakira między okrzykami radości. – Bo jeszcze powiedzą coś Danielle.
Zaśmiałam się i posłusznie zajęłam ponownie miejsce obok Kolumbijki.  W tym momencie miała rację, a ja nie chciałam znowu narażać pomocnika na kolejne kłótnie z ukochaną.  Chłopak zszedł z boiska,  a wymienił go Torres. Jednak to co zaprezentował przypominało mi nieco grę Polski lub wczorajszy mecz Holandii – milion okazji, każda zepsuta. Nie chciałam mówić nic na głos zważywszy na to, że po drugim boku piosenkarki siedziała jego żona, która chyba jako jedna z nielicznych nie obcinała mnie wzorkiem, nie rzucała podejrzliwych spojrzeń, a nawet wręcz przeciwnie potrafiła się do mnie uśmiechnąć. Niemniej mogliśmy wygrać ten mecz 4:1, a zakończyliśmy remisem. Czy mówiłam już, że gra El Nino do złudzenia przypominała Polaków? Popatrzcie sobie na wynik. Coś czuję, że komentarz zbędny.
-Olalla jest naprawdę w porządku – rzuciła Shakira, kiedy wsiadałyśmy do samochodu jadącego przed autokarem chłopaków. Kiwnęłam tylko głową w geście zrozumienia, by po chwili nawiązać kolejną rozmowę:
-Zostajesz dzisiaj u Pique?
-Nie, nie – zaśmiała się. – Porywam go do siebie.  Przy chłopakach nie można posiedzieć w spokoju nawet 5 minut.
-Rozumiem – zaśmiałam się wspominając, chociażby głupie wyjazdy na mecze Barcelony.
-A ty? – spojrzała na mnie wyczekująco.
-Już im obiecałam, że zostanę. – odpowiedziałam krótko.
-Im? – Shakira widocznie się zaciekawiła. – Chyba Cescowi. Komu jeszcze?
-No nie tylko jemu. – uśmiechnęłam się. – Pedro, Sergio, Xavi…..
-Dobra, dobra nie wyliczaj dalej. – odetchnęła. – Powiedz wprost – całej Barcy.
Obie zaczęłyśmy się śmiać. Coś w tym było. A przyjeżdżając do tego słonecznego miasta nie spodziewałam się, że pokocham ten klub, tych ludzi, że polubię to miasto. A mimo to zdołało to się wydarzyć. Magia Barcelony tkwiła chyba w ludziach, którzy przyciągali swoją zarazem zwyczajnością jak i niezwykłością. Sięgnęłam po swój telefon i spojrzałam na wciąż wyłączony wyświetlacz, po czym wrzuciłam go z powrotem do torebki.
-Co jest? – dziewczyna spojrzała na mnie uważnie.
-Nie, nic – uśmiechnęłam się niemrawo. – Bateria mi tylko siadła . – skłamałam.
Nie miałam ochoty teraz wyciągać na wierzch przed dziewczyną problemów moich i Ibiego.  Z  jednej strony miałam nadzieję, że pogodzimy się na dniach z drugiej pojawiała się obawa, że to jednak definitywny koniec. Że wszystko sypnie się jak domek z kart. Nie było dobrze i wiedzieliśmy to oboje.  Miałam nadzieje, że teraz podobnie jak i ja mimo tego całego euro siedzi i zastanawia się co zrobić, albo chociaż, gdzie ja jestem, bo przecież nie wiedział, że jadę na mecz La Roja. Nie mógł wiedzieć – mój telefon w dalszym ciągu leżał przecież wyłączony w mojej torebce. Nawet gdybym go włączyła nie miałam ochoty z nim rozmawiać. W dalszym ciągu byłam zła, może nawet wściekła. Gdyby ktoś kazał mi wybierać między powrotem do niego, a pomeczową fiesta z Hiszpanami dzisiaj zdecydowanie wybrałabym to drugie, mimo, że normalnie hierarchia byłaby zupełnie odwrotna.

Siedzieliśmy z Cesciem w jego pokoju hotelowym i graliśmy w jakieś głupie gry na jego iPhonie i zaśmiewając się jak głupi. Po chwili dało się słyszeć ciche pukanie do drzwi i naszym oczom, a dokładniej Katalończyka oczom, ukazał się Sergio Busquets.
-Co robicie? – rzucił wciąż stojąc w drzwiach i widząc mnie pochyloną naprzeciwko Cesca. Tak mogło to wyglądać co najmniej dziwnie zważywszy na to, że siedziałam tyłem do drzwi, a mina Cesca była…. Haha jakby go na czymś przyłapali.
-Gramy w jakieś głupie gry na telefonie – odwróciłam się teraz przodem do młodego pomocnika, a ten jakby od razu odważył się zrobić krok do przodu.
-To zostawcie to – zaśmiał się widząc, że ja wciąż się śmieję. – Pijemy u Ikera. Trzeba w końcu wykorzystać jego kapitański apartament.
Po słowach chłopaka po korytarzu przebiegli Inista i Xavi z butelkami złocistej cieczy jaką była tequilla. No tak kiedy widzę ten alkohol nie trzeba mnie długo namawiać. Oczy mi się lekko zaświeciły, spojrzałam na  Cesca, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
-Zaraz przyjdziemy – odpowiedział Busiemu, który automatycznie opuścił pokój i zamknął za sobą drzwi. – Żeby było jasne. Ja Ciebie Monika nie będę pilnował.
Kiwnęłam tylko głową, nie byłam w stanie wyrazić więcej słów. To był wystarczający komentarz. Sięgnęłam po szarą bluzę byłego Kanoniera leżącą na łóżku. Poszłam do łazienki poprawić moją fryzurę i po chwili stałam już gotowa czekając na Cesca.

-Jak to jest między Wami? – Torres zajął wolne miejsce obok mnie i bez ogródek zaczął zadawać pytania przy, których nieco plątał mu się język. – Przyjaźnicie się ze sobą, ale też sypiacie nie?
Razem z Cesciem zaśmialiśmy się. Jednak nie zdołałam odpowiedzieć, bo wyprzedził mnie mój współtowarzysz.
-Tak śpimy w jednym łóżku…. Ale ciii..  Bo jak jej facet się dowie.
Salwa śmiechu rozległa się po całym apartamencie, a dokładniej po graczach Barcelony siedzących chyba w każdym jego kącie. Wszystko przebiegało dość sprawnie, każdy pił kolejkę po kolejce, a ja od dziwo nie odstawałam od chłopaków. I nic by się nie działo gdyby nie zaczął podpuszczać nas Ramos. Sama nie pamiętam co dokładnie powiedział, ale w efekcie ja wzięłam jeden kawałek cytryny do ust, a Cesc wypijając swoją tequille wyciągnął go dosłownie swoimi ustami z moich.
-Teraz ja! – Ramos wydarł się na cały głos. – Tylko ja chcę body shot’a.
-Zapomnij – rzucił Cesc obejmując mnie teraz ramieniem i lekko przechylając się na moją stronę, w efekcie czego wylądowałam wsparta na moim łokciu dzierżąc na sobie ciężar 25-latka.
-Nie Sergio. Takie przywileje ma tylko Cesc. – zaśmiałam się. – Ale jakbyście mogli go sprowadzić teraz do pionu.
Kolejna salwa śmiechu.  Pewnie jesteście ciekawi finału tej popijawy u Ikera. No cóż nic bardziej mylnego: trener nikogo nie przyłapał.  Ale Cesc jeszcze nie raz wywołał śmiech na twarzy dosłownie każdego piłkarza uczestniczącego w tej imprezce.
-Monika idziemy! – zawołał widząc jak już powoli przysypiam na jego ramieniu.
Nie mając nic przeciwko zgodziłam się, podniosłam się lekko czekając, aż on wstanie pierwszy i wtedy chłopak autentycznie wstał, ale po chwili wylądował pod stolikiem. Wszyscy wybuchnęliśmy niekontrolowanym śmiechem. Kiedy razem z Busquetsem postawiliśmy go na nogi zaczęłam go ciągnąć do pokoju. Szliśmy slalomem obijając się o ściany, jak pod wpływem alkoholu i ciężaru jego ciała, bowiem opierał się o moje ramię. Stanęliśmy pod drzwiami do pokoju, a Cesc zaczął szukać karty. Ledwo weszliśmy, a przypomniałam sobie, że zapomniałam szarej bluzy, która prawdopodobnie została gdzieś u Ikera.
-Pójdę po bluzę, a Ty połóż się spać – powiedziałam stojąc przy drzwiach, lecz w tym momencie poczułam jego oddech na swoich ustach. Stał przede mną i delikatnie głaskał mnie po policzku.
-Jutro ją od nich wezmę, nic jej nie będzie – westchnął podsuwając się bliżej mnie i przysuwając swoją twarz jeszcze bliżej.
I wtedy to się stało. Zamknęłam na chwilę oczy, a on jak gdyby w odpowiedzi na to musnął mnie swoimi wargami, by po chwili się w nich zatopić. Nie broniłam się, czułam jak miękną mi nogi. Moje ręce bez zawahania powędrowały na jego szyję, a on mocniej przycisnął mnie do drzwi ponownie obarczając mnie swoim ciężarem. Kiedy przestaliśmy się całować , czułam jego usta na mojej szyi, lekko zsunął ramiączko mojej koszulki zaczynając całować mój obojczyk. Nawet nie wiem kiedy oplotłam swoimi nogami jego biodra, a on znowu przyległ do moich ust i zaniósł mnie na łóżko. Położył mnie na nim i zaczął pozbywać się swoich części garderoby, o dziwo zrobiłam to samo. Wtedy kierowało mną jakieś dziwne pożądanie, teraz wiem, że to był raczej alkohol i złość na Ibiego. Położył się na moim nagim ciele obsypując mnie milionem kolejnych pocałunków. Swoje dłonie położyłam na jego torsie i zaczęłam nimi go delikatnie masować bardziej skupiając się na tym, żeby zapamiętać każdy detal. Czułam jego napięte mięśnie, które ściśle odciskały piętno na mojej skórze.  Kiedy wszedł we mnie ten efekt wydał się zwielokrotniony. Czułam jego każdy mięsień, to jak niesamowicie był umięśniony i zbudowany. Szybko znaleźliśmy tej nocy wspólny rytm. Kiedy po dość długim czasie opadłam na łóżko obok niego poczułam jak przejeżdża dłonią po moich plecach i składa krótkie pocałunki wzdłuż linii mojego kręgosłupa. Czułam jak moje podniecenie wcale ani trochę nie opada, chciałam go więcej. Odwróciłam swoją głowę w jego kierunku i położyłam swoją dłoń na jego skroni. Uśmiechnął się, podsunął do mnie i krótko pocałował. Tej nocy był tylko mój, zresztą tak  jak i ja jego.  A tak jak Cesc tej nocy zdecydowanie nie zaspokoił mnie już dawno żaden facet. Był jak rollercoaster, który tej nocy zapewniał mi rozrywkę, odrobinę adrenaliny i odskocznie.  Z bólem, a może i nie przyznawałam sama przed sobą, że było mi z nim dobrze. 


__________________________________________________________________________________

Nowość na nieco zmienionym terenie, powoli zaczynam się orientować w tym co tu się dzieje. Na dniach wszystko dopracuję.
Zostawiam Was z nowym rozdziałem. Może część będzie zaskoczona, może część nie. Kolejna nowość prawdopodobnie w piątek, ponieważ mój wyjazd nieco się przesunął w czasie. 

14 komentarzy:

  1. eeeeej, Nie wolno zdradzać Ibiego ;<<<<
    Niech ona stąd spada i niech przeprasza Ibrahima za to co zrobiła! Tak nie ładnie :<, xD
    Czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę przyznać, że jestem zaskoczona i że kompletnie się tego nie spodziewałam! Muszę przyznać, że mnie osobiście Ibi też wkurzał, ale żeby tak od razu do łóżka i to z Cesciem? On też mnie jakoś tak niespecjalnie przekonuje, pewnie przez tą Danielle. xD
    Pozdrawiam. ;** [hhtp://rok-w-raju.blogspot.com] lub [http://rok-w-raju.blog.onet.pl]

    OdpowiedzUsuń
  3. Wróciłam! Ale kogo to obchodzi, kiedy zdradza się Ibiego?! Po trochę rozumiem i Monikę, i Afellaya. Przegrał mecz to się wkurzył, nie widzę w tym nic nienormalnego. Na jego miejscu zrobiłabym tak samo, przegrana zawsze boli. Z drugiej strony, skoro Monika nazwała go dyktatorem, to nie była jedyna taka sytuacja. Znacznie częściej narzucał jej swoje poglądy, prawda? Ale żeby tak od razu do łóżka...i to z Fabregasem... (wybacz, w mojej ocenie Cesc Ibiemu do pięt nie dorasta).
    Życzę przyjemnej współpracy z blogspotem ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nooooooo...Ja na pewno jestem zaskoczona, i to bardzo. Szczerze, to nie sądziłam, że tak łatwo się to wszystko potoczy, kłótnia, ucieczka Moniki do Hiszpanów, a teraz noc z Ceskiem. Zadziwiasz, Dziewczyno, ale to dobrze:D. Pozdrawiam:P

    OdpowiedzUsuń
  5. hmm zastanawia mnie to czy to już przestało być opowiadanie o Afellayu czy już o Cescu? ;-)
    Swoją drogą nie spodziewałam się, że Monika i Cesc wylądują w łóżku - tzn. spanie tak... ale reszta? whoooł. No, ale mi jak najbardziej pasuje! ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. uspokajam i zapewniam, że to nadal będzie o Ibim.
      Jedynie kilka notek o tej całej akcji z Cesciem co się po jakimś czasie być może okaze kluczowe. Właściwie to juz tylko 1 taka notka się raczej pojawi

      Usuń
  6. Uuu .. noc z Cesc'em .. gorąco .. ; D
    [ inglesa-dos.blogspot.com ]

    OdpowiedzUsuń
  7. Jednopart na: http://once-story.blogspot.com/. Zapraszam :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Nowość na nie-powiem-jak-mi-ciebie-brak.blog.onet.pl:D

    OdpowiedzUsuń
  9. Przeczytałam wszystkie odcinki za jednym tchem i jestem uszczęśliwiona :D
    Blog z Ibrahimem w roli głównej <3
    Co do odcinka-hmm. nie spodziewałam się, że zdradzi Ibiego!
    Holender wyrzucał swoje emocje, każdy jest zdenerwowany i gada rzeczy, których nie powinien, kiedy zrobi coś beznadziejnie, zawiedzie na całej linii. Monika powinna trochę przystopować..
    Mam nadzieję, że z czasem wszystko się wyjaśni i pogodzi się z Afellayem.
    Tymczasem zapraszam do siebie : http://www.bloem-van-de-liefde.blogspot.com/ -> coś o piłkarzach Blaugrany, w rolach głównych Bartra, Alba i Afellay :)
    Tam również powiadamiaj mnie o nowościach, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie mogę się przyzwyczaić do blogspot. :c właśnie uciekł mi komentarz :c

    No nic.
    Jestem zadowolona, bo przewidziałam to wszystko, bo uwielbiam Cesc'a, bo była wzmianka o Torresie <3. Kocham to opowiadanie coraz bardziej. A Monika i Fabregas to piękna para, chociaż wiem, że nie przetrwają.

    Pozdrawiam i zapraszam na www.bataille.bloog.pl - nowy rozdział po przerwie. ;)
    Donius.

    OdpowiedzUsuń
  11. Piątka na: http://illegal-madness.blogspot.com/. Zapraszam :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Witam.. ;D Przepraszam znowu, ze z takim opóźnieniem czytam rozdział.. :/ Ale lepiej późno niż w cale.. O matko no tego to się nie spodziewałam :O Zdradziła Ibiego z Cesciem? :O Zaskoczyłaś mnie , naprawdę wow... Ale mam nadzieję, że jednak pogodzi się z Ibim i będzie wszystko okej! :)
    I zapraszam również do mnie na nowy rd: http://football-wonderland.blog.onet.pl/
    Pozdrawiam:)
    Asia99966

    OdpowiedzUsuń