Jeden gest…
Jeden szept…Jeden krzyk…
Co z nami…
Tyle słów…
Tyle dni,a nie znamy się czasami…
Stałam przed drzwiami do pokoju Cesca.
Łzy ciekły mi po policzkach. Świat mi się walił, sama nie wiedziałam, czemu
przyjechałam akurat do niego. Trzęsącą się ręką nacisnęłam na klamkę. Nie
raczyłam nawet zapukać. Nie myślałam chyba wtedy o takich podstawowych
sprawach. Ja i Ibi wróciliśmy do punktu
wyjścia. Czułam się jakby on już nie chciał ratować tego co jest między nami.
Czułam się jakbym znała innego Ibrahima.
-Pique mówiłem Ci, żebyś… - Cesc
odwrócił się właśnie wkurzony w stronę drzwi jednak widząc mnie jego mina od
razu się zmieniła, mogłabym rzec, że był nawet nieco przerażony. – Co się
stało?
Momentalnie do mnie podbiegł i chwycił
moją twarz w swoje ręce. Opuściłam na ziemię torebkę i walizkę. Cesc złapał
mnie za rękę i zaprowadził prosto na łóżko. Potem pośpiesznie wciągnął moją
walizkę i torebkę do środka, po czym podszedł do mnie i kucnął przede mną.
Złapał mnie za ręce, które bezwładnie trzymałam na kolanach.
-Mała… - zaczął niepewnie zaglądając mi
w oczy. – Nie powinnaś być przypadkiem
na Ukrainie albo chociaż w Krakowie?
Nic nie odpowiedziałam, więc
kontynuował:
-Pocieszać Ibiego po meczu?
-Nic już nie muszę – niemalże warknęłam
na niego nie ważąc własnych słów. – Nic!
Rozumiesz, Cesc? Nic.
-Jak to? – patrzył na mnie teraz
jeszcze bardziej przerażony. –Dowiedział się?
-Nie – zaśmiałam się przez łzy
przytulając go do siebie. – Po prostu mi nie może podobać się już jego gra,
kiedy on jest innego zdania. Czuje się jakbym żyła z pieprzonym dyktatorem. Już
mam go dość.
Westchnęłam wyrzucając z siebie ten
potok słów. Teraz to on mnie przytulił siadając obok mnie i całując mnie lekko
w czoło.
-Może tu nie chodzi tylko o ten mecz,
co? – zajrzał mi znowu w oczy.
-A o co niby? – pociągnęłam nosem
opierając podbródek na jego ramieniu.
-Może o… Sam nie wiem – westchnął po
chwili wzruszając ramionami.
-Przepraszam Cesc, że zawracam Ci
głowę. – odsunęłam się od niego. – Wiem, że jutro masz mecz i powinieneś się na
nim skupić, ale nie miałam co ze sobą zrobić.
-Daj spokój – zaśmiał się odgarniając
jakiś niesforny kosmyk z mojej twarzy. – Czego nie robi się dla przyjaciół.
-Idziemy spać? – westchnęłam ocierając
łzy z oczu.
-Mhm – kiwnął głową. – Jutro mecz.
Kiedy obudziłam się rano Cesc jeszcze
spał. Na widok tego śpiocha uśmiechnęłam się, a następnie swój wzrok
skierowałam na zegarek.
-Francesc wstawaj! – szarpnęłam lekko
chłopaka, jednak ten ani drgnął. – Jak sobie chcesz… Ja meczu za Ciebie
nie zagram.
Ruszyłam do łazienki – taki mój mały
rytuał albo po prostu za każdym razem chęć ogarnięcia się tak szybko, aby z
rana oglądało mnie jak najmniej piłkarzy. Kiedy skończyłam poranną toaletę,
przebrałam się i pomalowałam, co trwało dość długo, bowiem musiałam zatuszować
opuchnięte oczy, Cesc nadal spał. Usiadłam na brzegu łóżka delikatnie i powoli
kładąc swoją dłoń na jego ramieniu.
-Mistrzu proszę Cię wstań –
powiedziałam już nieco głośniej.
Jednak on powoli nadwyrężał moją już i
tak niewielką cierpliwość. Otwarcie przyznaje nie wytrzymałabym z takim facetem
pod jednym dachem, w jednej sypialni, w
jednym łóżku częściej niż raz przed meczem czy tam po. Euro było wyjątkiem,
kiedy musiałam z nim wytrzymywać. Przysięgłam sobie, że jak chłopak nie wstanie
to zejdę na dół i zakomunikuje del Bosque, że jego zawodnik albo protestuje
albo został uduszony przeze mnie poduszką.
-Do jasnej cholery Cesc! – warknęłam ,
jednak chłopak się podniósł.
-Co? – patrzył na mnie nieprzytomnym
wzorkiem. - Która godzina?
-Twoja ostatnia – bąknęłam sięgając po
mojego laptopa. – Wstawaj masz dzisiaj mecz. Ile można Cię budzić?!
Patrzyłam na niego pytającym wzorkiem
podczas gdy on lekko się uśmiechnął, a potem spojrzał na zegarek leżący na jego
szafce nocnej.
-Naprawdę?! – spojrzał na mnie do tej
pory nieznanym mi wzorkiem. – Nie ma jeszcze 10, a ty mnie budzisz w tak ważny dzień tak
wcześnie.
-No właśnie! Ważny dzień. Mecz? –
westchnęłam wpisując hasło i utrzymując z nim kontakt wzrokowy.
-W takie dni jak ten mogę spać do 12. –
położył teraz głowę na moim kolanie. – Lepiej mi się później gra, mam więcej
siły na wieczór.
Spojrzałam na niego przelotnie, po czym
zajęłam się sprawdzaniem maila i szukaniem jakiś ciekawych warsztatów
tanecznych w Polsce w trakcie Euro, bowiem stwierdziłam, że mam ochotę na coś
produktywnego. Czytałam maila od Isy, kiedy poczułam na swoim policzku dłoń
Cesca.
-Cesc… – szepnęłam przymykając oczy i
na chwilę dekoncertując się.
-Nie powiedziałem Ci czegoś – rzucił
lekko zachrypniętym głosem, który wydał mi się niesamowicie seksowny, po chwili
jednak odchrząknął, a jego głos przybrał poprzednią barwę. – Ja też już
zdążyłem na Euro pokłócić się z Danielle.
Złapałam do płuc powietrze i otworzyłam
oczy spoglądając w jego. Czekoladowe tęczówki świdrowały mnie teraz na wskroś.
Nie wiedziałam co powiedzieć, zwyczajnie siedziałam i patrzyłam na niego, jego
ręka wciąż opierała się o mój policzek. Delikatnie złapałam go za nadgarstek i
powoli oddaliłam ją od mojej twarzy. Głośno westchnął. Czekałam na jego słowa.
Bałam się, że może to trwać długo. Jednak mnie nie zawiódł.
-Widziała jakieś zdjęcia z lotniska, w
tym to jak się po nim ganiamy. Stwierdziła, że jak zwykle ją zdradziłem.
-Ze mną? – zaśmiałam się, wciąż patrząc
mu w oczy. – Pewnie po meczu się pogodzicie.
-Taaaa
- wetchnął podnosząc się z moich kolan. – Zwłaszcza, że nie przyjeżdża.
Dziwnie się czułam siedząc na meczu
podczas gdy wokół mnie siedziało pełno nieznanych mi kobiet lub zwyczajnie
tych, które za mną nie przepadały. Pewnie zapytacie czemu. Otóż to ta cała
sprawa między mną i Danielle. Owszem szanowałam wybór Cesca, ale w momentach
kiedy ona nastawiała przeciwko mnie wszystkie barcelońskie WAGS nie mogłam tego
nie skomentować, choć jednym słowem.
Francesc już wielokrotnie wysłuchiwał moich narzekań na to jak bardzo
ona mnie nie lubi, tak samo Ib, Pique i Shakira. Teraz siedziałam z blondynką
na trybunie i oglądałyśmy mecz.
-Znowu mówiły coś na mnie? – zapytałam,
wciąż patrząc na murawę.
-Podobno w hiszpańskiej prasie są
jakieś zdjęcia Twoje, Cesca i Gerrarda. – zaczęła i na chwilę zamilkła, gdy
Włosi atakowali bramkę Ikera. – Danielle puściła alarm. Jakby
zupełnie nie zauważyła na tych zdjęciach Gerriego.
-Jak każe im mnie pilnować, to czemu
nie przyleci pilnować chłopaka? – westchnęłam wywracając oczami.
-A bo ja wiem.. – Shakira wzruszyła
ramionami. – Pewnie się pokłócili o Ciebie… Jak zwykle zresztą.
Pokręciłam tylko z niedowierzaniem
głową i zajęłam się ponownie meczem. W
57 minucie przegrywaliśmy 1:0. Włosi mimo, że nie utrzymywali się dłużej przy
piłce, właśnie nas gromili. Modliłam
się, żeby coś zrobili. Marzyła mi się powtórka finału z RPA. Holandia vs
Hiszpania. I wtedy, nie całe 3 minuty
później Hiszpanie szarpnęli do przodu i wyrównującą bramkę strzelił Fabregas.
Cała trybuna wyskoczyła do góry.
-Nie ciesz się tak – zaśmiała się
Shakira między okrzykami radości. – Bo jeszcze powiedzą coś Danielle.
Zaśmiałam się i posłusznie zajęłam
ponownie miejsce obok Kolumbijki. W tym
momencie miała rację, a ja nie chciałam znowu narażać pomocnika na kolejne
kłótnie z ukochaną. Chłopak zszedł z
boiska, a wymienił go Torres. Jednak to
co zaprezentował przypominało mi nieco grę Polski lub wczorajszy mecz Holandii
– milion okazji, każda zepsuta. Nie chciałam mówić nic na głos zważywszy na to,
że po drugim boku piosenkarki siedziała jego żona, która chyba jako jedna z
nielicznych nie obcinała mnie wzorkiem, nie rzucała podejrzliwych spojrzeń, a
nawet wręcz przeciwnie potrafiła się do mnie uśmiechnąć. Niemniej mogliśmy
wygrać ten mecz 4:1, a zakończyliśmy remisem. Czy mówiłam już, że gra El Nino
do złudzenia przypominała Polaków? Popatrzcie sobie na wynik. Coś czuję, że
komentarz zbędny.
-Olalla jest naprawdę w porządku –
rzuciła Shakira, kiedy wsiadałyśmy do samochodu jadącego przed autokarem
chłopaków. Kiwnęłam tylko głową w geście zrozumienia, by po chwili nawiązać
kolejną rozmowę:
-Zostajesz dzisiaj u Pique?
-Nie, nie – zaśmiała się. – Porywam go
do siebie. Przy chłopakach nie można
posiedzieć w spokoju nawet 5 minut.
-Rozumiem – zaśmiałam się wspominając,
chociażby głupie wyjazdy na mecze Barcelony.
-A ty? – spojrzała na mnie wyczekująco.
-Już im obiecałam, że zostanę. –
odpowiedziałam krótko.
-Im? – Shakira widocznie się
zaciekawiła. – Chyba Cescowi. Komu jeszcze?
-No nie tylko jemu. – uśmiechnęłam się.
– Pedro, Sergio, Xavi…..
-Dobra, dobra nie wyliczaj dalej. –
odetchnęła. – Powiedz wprost – całej Barcy.
Obie zaczęłyśmy się śmiać. Coś w tym
było. A przyjeżdżając do tego słonecznego miasta nie spodziewałam się, że
pokocham ten klub, tych ludzi, że polubię to miasto. A mimo to zdołało to się
wydarzyć. Magia Barcelony tkwiła chyba w ludziach, którzy przyciągali swoją
zarazem zwyczajnością jak i niezwykłością. Sięgnęłam po swój telefon i
spojrzałam na wciąż wyłączony wyświetlacz, po czym wrzuciłam go z powrotem do
torebki.
-Co jest? – dziewczyna spojrzała na
mnie uważnie.
-Nie, nic – uśmiechnęłam się niemrawo.
– Bateria mi tylko siadła . – skłamałam.
Nie miałam ochoty teraz wyciągać na
wierzch przed dziewczyną problemów moich i Ibiego. Z
jednej strony miałam nadzieję, że pogodzimy się na dniach z drugiej
pojawiała się obawa, że to jednak definitywny koniec. Że wszystko sypnie się
jak domek z kart. Nie było dobrze i wiedzieliśmy to oboje. Miałam nadzieje, że teraz podobnie jak i ja
mimo tego całego euro siedzi i zastanawia się co zrobić, albo chociaż, gdzie ja
jestem, bo przecież nie wiedział, że jadę na mecz La Roja. Nie mógł wiedzieć –
mój telefon w dalszym ciągu leżał przecież wyłączony w mojej torebce. Nawet
gdybym go włączyła nie miałam ochoty z nim rozmawiać. W dalszym ciągu byłam
zła, może nawet wściekła. Gdyby ktoś kazał mi wybierać między powrotem do
niego, a pomeczową fiesta z Hiszpanami dzisiaj zdecydowanie wybrałabym to
drugie, mimo, że normalnie hierarchia byłaby zupełnie odwrotna.
Siedzieliśmy z Cesciem w jego pokoju
hotelowym i graliśmy w jakieś głupie gry na jego iPhonie i zaśmiewając się jak
głupi. Po chwili dało się słyszeć ciche pukanie do drzwi i naszym oczom, a
dokładniej Katalończyka oczom, ukazał się Sergio Busquets.
-Co robicie? – rzucił wciąż stojąc w
drzwiach i widząc mnie pochyloną naprzeciwko Cesca. Tak mogło to wyglądać co
najmniej dziwnie zważywszy na to, że siedziałam tyłem do drzwi, a mina Cesca
była…. Haha jakby go na czymś przyłapali.
-Gramy w jakieś głupie gry na telefonie
– odwróciłam się teraz przodem do młodego pomocnika, a ten jakby od razu
odważył się zrobić krok do przodu.
-To zostawcie to – zaśmiał się widząc,
że ja wciąż się śmieję. – Pijemy u Ikera. Trzeba w końcu wykorzystać jego
kapitański apartament.
Po słowach chłopaka po korytarzu
przebiegli Inista i Xavi z butelkami złocistej cieczy jaką była tequilla. No
tak kiedy widzę ten alkohol nie trzeba mnie długo namawiać. Oczy mi się lekko
zaświeciły, spojrzałam na Cesca, a na
mojej twarzy pojawił się uśmiech.
-Zaraz przyjdziemy – odpowiedział
Busiemu, który automatycznie opuścił pokój i zamknął za sobą drzwi. – Żeby było
jasne. Ja Ciebie Monika nie będę pilnował.
Kiwnęłam tylko głową, nie byłam w
stanie wyrazić więcej słów. To był wystarczający komentarz. Sięgnęłam po szarą
bluzę byłego Kanoniera leżącą na łóżku. Poszłam do łazienki poprawić moją
fryzurę i po chwili stałam już gotowa czekając na Cesca.
-Jak to jest między Wami? – Torres
zajął wolne miejsce obok mnie i bez ogródek zaczął zadawać pytania przy,
których nieco plątał mu się język. – Przyjaźnicie się ze sobą, ale też sypiacie
nie?
Razem z Cesciem zaśmialiśmy się. Jednak
nie zdołałam odpowiedzieć, bo wyprzedził mnie mój współtowarzysz.
-Tak śpimy w jednym łóżku…. Ale
ciii.. Bo jak jej facet się dowie.
Salwa śmiechu rozległa się po całym
apartamencie, a dokładniej po graczach Barcelony siedzących chyba w każdym jego
kącie. Wszystko przebiegało dość sprawnie, każdy pił kolejkę po kolejce, a ja
od dziwo nie odstawałam od chłopaków. I nic by się nie działo gdyby nie zaczął podpuszczać
nas Ramos. Sama nie pamiętam co dokładnie powiedział, ale w efekcie ja wzięłam
jeden kawałek cytryny do ust, a Cesc wypijając swoją tequille wyciągnął go
dosłownie swoimi ustami z moich.
-Teraz ja! – Ramos wydarł się na cały
głos. – Tylko ja chcę body shot’a.
-Zapomnij – rzucił Cesc obejmując mnie
teraz ramieniem i lekko przechylając się na moją stronę, w efekcie czego
wylądowałam wsparta na moim łokciu dzierżąc na sobie ciężar 25-latka.
-Nie Sergio. Takie przywileje ma tylko
Cesc. – zaśmiałam się. – Ale jakbyście mogli go sprowadzić teraz do pionu.
Kolejna salwa śmiechu. Pewnie jesteście ciekawi finału tej popijawy
u Ikera. No cóż nic bardziej mylnego: trener nikogo nie przyłapał. Ale Cesc jeszcze nie raz wywołał śmiech na
twarzy dosłownie każdego piłkarza uczestniczącego w tej imprezce.
-Monika idziemy! – zawołał widząc jak
już powoli przysypiam na jego ramieniu.
Nie mając nic przeciwko zgodziłam się,
podniosłam się lekko czekając, aż on wstanie pierwszy i wtedy chłopak
autentycznie wstał, ale po chwili wylądował pod stolikiem. Wszyscy
wybuchnęliśmy niekontrolowanym śmiechem. Kiedy razem z Busquetsem postawiliśmy
go na nogi zaczęłam go ciągnąć do pokoju. Szliśmy slalomem obijając się o
ściany, jak pod wpływem alkoholu i ciężaru jego ciała, bowiem opierał się o
moje ramię. Stanęliśmy pod drzwiami do pokoju, a Cesc zaczął szukać karty.
Ledwo weszliśmy, a przypomniałam sobie, że zapomniałam szarej bluzy, która
prawdopodobnie została gdzieś u Ikera.
-Pójdę po bluzę, a Ty połóż się spać –
powiedziałam stojąc przy drzwiach, lecz w tym momencie poczułam jego oddech na
swoich ustach. Stał przede mną i delikatnie głaskał mnie po policzku.
-Jutro ją od nich wezmę, nic jej nie
będzie – westchnął podsuwając się bliżej mnie i przysuwając swoją twarz jeszcze
bliżej.
I wtedy to się stało. Zamknęłam na
chwilę oczy, a on jak gdyby w odpowiedzi na to musnął mnie swoimi wargami, by
po chwili się w nich zatopić. Nie broniłam się, czułam jak miękną mi nogi. Moje
ręce bez zawahania powędrowały na jego szyję, a on mocniej przycisnął mnie do
drzwi ponownie obarczając mnie swoim ciężarem. Kiedy przestaliśmy się całować ,
czułam jego usta na mojej szyi, lekko zsunął ramiączko mojej koszulki
zaczynając całować mój obojczyk. Nawet nie wiem kiedy oplotłam swoimi nogami
jego biodra, a on znowu przyległ do moich ust i zaniósł mnie na łóżko. Położył
mnie na nim i zaczął pozbywać się swoich części garderoby, o dziwo zrobiłam to
samo. Wtedy kierowało mną jakieś dziwne pożądanie, teraz wiem, że to był raczej
alkohol i złość na Ibiego. Położył się na moim nagim ciele obsypując mnie
milionem kolejnych pocałunków. Swoje dłonie położyłam na jego torsie i zaczęłam
nimi go delikatnie masować bardziej skupiając się na tym, żeby zapamiętać każdy
detal. Czułam jego napięte mięśnie, które ściśle odciskały piętno na mojej
skórze. Kiedy wszedł we mnie ten efekt
wydał się zwielokrotniony. Czułam jego każdy mięsień, to jak niesamowicie był
umięśniony i zbudowany. Szybko znaleźliśmy tej nocy wspólny rytm. Kiedy po dość
długim czasie opadłam na łóżko obok niego poczułam jak przejeżdża dłonią po
moich plecach i składa krótkie pocałunki wzdłuż linii mojego kręgosłupa. Czułam
jak moje podniecenie wcale ani trochę nie opada, chciałam go więcej. Odwróciłam
swoją głowę w jego kierunku i położyłam swoją dłoń na jego skroni. Uśmiechnął
się, podsunął do mnie i krótko pocałował. Tej nocy był tylko mój, zresztą
tak jak i ja jego. A tak jak Cesc tej nocy zdecydowanie nie
zaspokoił mnie już dawno żaden facet. Był jak rollercoaster, który tej nocy
zapewniał mi rozrywkę, odrobinę adrenaliny i odskocznie. Z bólem, a może i nie przyznawałam sama przed
sobą, że było mi z nim dobrze.
__________________________________________________________________________________
Nowość na nieco zmienionym terenie, powoli zaczynam się orientować w tym co tu się dzieje. Na dniach wszystko dopracuję.
Zostawiam Was z nowym rozdziałem. Może część będzie zaskoczona, może część nie. Kolejna nowość prawdopodobnie w piątek, ponieważ mój wyjazd nieco się przesunął w czasie.
eeeeej, Nie wolno zdradzać Ibiego ;<<<<
OdpowiedzUsuńNiech ona stąd spada i niech przeprasza Ibrahima za to co zrobiła! Tak nie ładnie :<, xD
Czekam na nn :)
Muszę przyznać, że jestem zaskoczona i że kompletnie się tego nie spodziewałam! Muszę przyznać, że mnie osobiście Ibi też wkurzał, ale żeby tak od razu do łóżka i to z Cesciem? On też mnie jakoś tak niespecjalnie przekonuje, pewnie przez tą Danielle. xD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. ;** [hhtp://rok-w-raju.blogspot.com] lub [http://rok-w-raju.blog.onet.pl]
Wróciłam! Ale kogo to obchodzi, kiedy zdradza się Ibiego?! Po trochę rozumiem i Monikę, i Afellaya. Przegrał mecz to się wkurzył, nie widzę w tym nic nienormalnego. Na jego miejscu zrobiłabym tak samo, przegrana zawsze boli. Z drugiej strony, skoro Monika nazwała go dyktatorem, to nie była jedyna taka sytuacja. Znacznie częściej narzucał jej swoje poglądy, prawda? Ale żeby tak od razu do łóżka...i to z Fabregasem... (wybacz, w mojej ocenie Cesc Ibiemu do pięt nie dorasta).
OdpowiedzUsuńŻyczę przyjemnej współpracy z blogspotem ;)
Nooooooo...Ja na pewno jestem zaskoczona, i to bardzo. Szczerze, to nie sądziłam, że tak łatwo się to wszystko potoczy, kłótnia, ucieczka Moniki do Hiszpanów, a teraz noc z Ceskiem. Zadziwiasz, Dziewczyno, ale to dobrze:D. Pozdrawiam:P
OdpowiedzUsuńhmm zastanawia mnie to czy to już przestało być opowiadanie o Afellayu czy już o Cescu? ;-)
OdpowiedzUsuńSwoją drogą nie spodziewałam się, że Monika i Cesc wylądują w łóżku - tzn. spanie tak... ale reszta? whoooł. No, ale mi jak najbardziej pasuje! ;-)
uspokajam i zapewniam, że to nadal będzie o Ibim.
UsuńJedynie kilka notek o tej całej akcji z Cesciem co się po jakimś czasie być może okaze kluczowe. Właściwie to juz tylko 1 taka notka się raczej pojawi
Uuu .. noc z Cesc'em .. gorąco .. ; D
OdpowiedzUsuń[ inglesa-dos.blogspot.com ]
Jednopart na: http://once-story.blogspot.com/. Zapraszam :*
OdpowiedzUsuńNowość na nie-powiem-jak-mi-ciebie-brak.blog.onet.pl:D
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wszystkie odcinki za jednym tchem i jestem uszczęśliwiona :D
OdpowiedzUsuńBlog z Ibrahimem w roli głównej <3
Co do odcinka-hmm. nie spodziewałam się, że zdradzi Ibiego!
Holender wyrzucał swoje emocje, każdy jest zdenerwowany i gada rzeczy, których nie powinien, kiedy zrobi coś beznadziejnie, zawiedzie na całej linii. Monika powinna trochę przystopować..
Mam nadzieję, że z czasem wszystko się wyjaśni i pogodzi się z Afellayem.
Tymczasem zapraszam do siebie : http://www.bloem-van-de-liefde.blogspot.com/ -> coś o piłkarzach Blaugrany, w rolach głównych Bartra, Alba i Afellay :)
Tam również powiadamiaj mnie o nowościach, pozdrawiam :)
Nie mogę się przyzwyczaić do blogspot. :c właśnie uciekł mi komentarz :c
OdpowiedzUsuńNo nic.
Jestem zadowolona, bo przewidziałam to wszystko, bo uwielbiam Cesc'a, bo była wzmianka o Torresie <3. Kocham to opowiadanie coraz bardziej. A Monika i Fabregas to piękna para, chociaż wiem, że nie przetrwają.
Pozdrawiam i zapraszam na www.bataille.bloog.pl - nowy rozdział po przerwie. ;)
Donius.
Zapraszam na nowość
OdpowiedzUsuńPiątka na: http://illegal-madness.blogspot.com/. Zapraszam :*
OdpowiedzUsuńWitam.. ;D Przepraszam znowu, ze z takim opóźnieniem czytam rozdział.. :/ Ale lepiej późno niż w cale.. O matko no tego to się nie spodziewałam :O Zdradziła Ibiego z Cesciem? :O Zaskoczyłaś mnie , naprawdę wow... Ale mam nadzieję, że jednak pogodzi się z Ibim i będzie wszystko okej! :)
OdpowiedzUsuńI zapraszam również do mnie na nowy rd: http://football-wonderland.blog.onet.pl/
Pozdrawiam:)
Asia99966