Leżałyśmy z Isą na trawniku w ogródku
łapiąc promienie sierpniowego słońca, ja poprawiałam opaleniznę z Maroko, a
Holenderka przygotowywała swoją skórę na wyjazd z Sergio. Nasz chichot zapewne
niósł się po całym w domu, w którym przesiadywał Ibrahim ze swoją cudowną ekipką
w postaci Alexisa, Daniego i Thiago. Isa
opowiadała mi o tym, że Busquets zaproponował jej nawet zamieszkanie z nim, a
ona z chęcią wykorzysta tą propozycje zaraz po powrocie z wakacji, aby nam
umożliwić prokreację. Za to stwierdzenie dostała ode mnie tylko po głowie, a
następnie obie wybuchłyśmy gromkim śmiechem. I zapewne leżałybyśmy tak i się
śmiały, gdyby nie to, że ktoś właśnie
zasłonił mi słońce.
-Sanchez! – zawołałam na chłopaka,
który teraz czaił się za moimi plecami.
– Co Ty knujesz? Odsłoń mi słońce.
-Jasne – zaśmiał się pochylając nade
mną i odpinając mi zapięcie góry od stroju kąpielowego. – Spadamy na trening !
Na razie.
-Fantastycznie Alexis – burknęłam lekko
wkurzona łapiąc za zapięcie i spotykając się z dłońmi Ibiego.
-Będę wieczorem – szepnął mi na ucho
wyręczając mnie w czynności, którą chciałam wykonać chwilę wcześniej.
-A obiad? – obróciłam się lekko
spoglądając mu w oczy.
-Mam dwa treningi, wyskoczymy po prostu
na jakiś obiad na miasto. – musnął swoimi ustami mój policzek, po czym
wystrzelił jak z procy do samochodu Alvesa, który już zaczął ruszać. – Kocham
Cię!
Pokręciłyśmy z Isą zgodnie głowami. Leżałyśmy
tak jeszcze kupę czasu, kiedy postanowiłam podnieść się i ruszyć do domu po coś
do picia. Weszłam do środka i od razu w oczy rzucił mi się Thiago siedzący na
kanapie i w najlepsze grający na konsoli.
-Nie pojechałeś z nimi? – przeszłam
obok chłopaka zmierzając do kuchni połączonej z salonem.
-Nie mogę – wskazał na swoją nogę,
która była już niemal w pełni zaleczona.
Z butelką zimnej wody usiadłam na
chwilę obok chłopaka. Uważnie przyglądając się to jemu to jego grze.
-Nie chcesz posiedzieć z nami na
podwórku? – zagaiłam widząc jego skupienie na ekranie telewizora.
-Nie dzięki – westchnął nawet nie
odrywając wzroku od gry, podniosłam się z miejsca celem skierowania do ogrodu.
– Monika czekaj!
Odwróciłam się na pięcie i spojrzałam
zdziwiona na 21-latka. Widziałam jak teraz wzrokiem przemierza po moim ciele,
po czym zatrzymuje go na mojej twarzy. Skrzyżowałam ręce na wysokości piersi i
wyczekująco spojrzałam na niego.
-Nie żebym Cię nie lubił czy coś –
zaczął wciąż uważnie mi się przyglądając, a ja przysięgam, że gdybym nie miała
pełnej litrowej butelki z wodą już dawno wylądowała by na jego głowie. – Tylko
wolę sobie pograć?
-Jak chcesz – rzuciłam wracając już do
Isy.
Runęłam po południu na kanapę zajmując
miejsce obok wciąż grającego na konsoli Alcantry. Isa umówiła się z Busim na
obiad w pobliżu Ciutat Esportiva. Chłopak spojrzał na mnie uważnie, podczas gdy
ja rozłożyłam jakąś kolorową gazetę zapewne przyniesioną rano przez któregoś z
chłopaków.
-Zamawiamy coś do jedzenia? – rzuciłam
przeglądając kolorowe zdjęcia. – Nie mam
ochoty dziś gotować.
-Możemy coś zamówić – podobnie jak ja
teraz nie odrywał wzroku od swojego zajęcia.
Przerzucałam kartki gazety do momentu
aż natrafiłam na zdjęcia Cesca i jego ukochanej dziewczyny z Minorki. Dość
dwuznaczne zdjęcia i pozy na leżaku. Poczułam dziwne kłucie w sercu obserwując
co raz to wymyślniejsze miejsca położenia twarzy Danielle.
-Ałć – rzuciłam szeptem jednak mój
towarzysz dosłyszał.
-Co jest? – poderwał się, żeby zajrzeć
do gazety, która teraz spoczywała w moich rękach.
-Nic. Przygniotłeś mi nogę, więc
zabolało – skłamałam szczerząc się do Brazylijczyka.
W efekcie po chwili zawzięcie
przepychaliśmy się na kanapie, łaskotaliśmy się i zanosiliśmy śmiechem . A
wszystko to tylko dlatego, że młodszy ode mnie piłkarz za wszelką cenę próbował
dostać się do gazety, której ja broniłam. W końcu poddałam się i oddałam
magazyn w posiadanie nadziei hiszpańskiej piłki.
-Ale Cesc ma wakacje ! – zawył w
podziwie, po czym skupił swój wzrok na mnie. – To Cię zabolało?
-Pacanie popatrz! – podsunęłam się
bliżej młodego pomocnika Barcelony i wskazałam na jedno ze zdjęć zamieszczonych
w brukowcu. – Jasno widać, że tu mu wbiła łokieć.
-Jasne – zaśmiał się. – Co zazdrosna,
ze Ty i Ibi nie spędziliście takich wakacji?
-Tak załóżmy, że zazdrosna – bąknęłam
poddając się celem uniknięcia dalszego dochodzenia młodzika.
Ibrahim i reszta jego składu wpadli do
domu koło 20 przywożąc ze sobą Rafinhe, który zajął od razu miejsce obok brata.
Wygłodniali Alves i Sanchez od razu pobiegli przeszukać lodówkę, a Ibrahim
skierował się do naszej sypialni celem następnie udania się do łazienki.
Zostawiłam Isę samą w gościnnym pokoju i pobiegłam przywitać się z moim
narzeczonym. Z dnia na dzień co raz bardziej oswajałam się z myślą, że to z nim
spędzę resztę życia. Wbiegłam do pokoju rzucając mu się na szyję i zatapiając
swoje wargi w jego.
-Mhm… Czym zasłużyłem sobie na takie
powitanie? – zaśmiał się przytulając mnie do siebie.
-Stęskniłam się – szepnęłam bojąc się,
że za chwilę wejdzie do sypialni wszędobylski Dani albo goszczący cały dzień na
naszej kanapie Thiago.
-Ja za Tobą też – odpowiedział chowając
kosmyk moich włosów opadający na twarz gdzieś za ucho.
-Mam propozycję – zaśmiałam się
momentalnie poważniejąc. – Thiago siedzi u nas całymi dniami, może po prostu go
adoptujmy będzie naszym dzieckiem.
Ibrahim patrzył na mnie i się śmiał.
-No wiesz ja ominę ciążę, ominiemy te
przewijanie i ząbkowanie, okres buntu… - zaczęłam wyliczać, wciąż się śmiejąc.
-On wchodzi tylko w pakiecie z bratem –
Ibi zaśmiał się opuszczając mnie i kierując się w stronę łazienki.
-Fantastycznie! – klasnęłam w dłonie
kierując się za nim. – Dwie pieczenie na jednym ruszcie! Każdy piłkarz marzy o
dwóch synach, a Ty będziesz ich miał od razu i od razu będziesz mógł grać z nimi
w piłkę.
-Dwóch synów to ja będę miał – na jego
twarzy zawitał cwaniacki uśmieszek. – Ale dopiero jak ty mi ich urodzisz, a
Thiago…. Jutro jedzie z nami bo ma jakieś badania.
Zeszłam na dół z opuszczoną głową i
zajęłam miejsce obok Isy. W salonie wręcz grzmiało od natłoku głosów, które
usiłowały się przekrzyczeć. Chłopaki właśnie grali w fifę: rodzina Alcantra vs
Alves i Sanchez. Spojrzałam z politowaniem na Isę, Ibrahim przyniósł właśnie z
lodówki po piwie dla każdego, a następnie oparł się o oparcie kanapy tuż nad
moją głową w skupieniu patrząc na rozgrywkę kolegów. Ja natomiast przed oczami
miałam, wciąż gazetę leżącą na stoliku, o dziwo otwartą wciąż na tych samych
stronach. Posłałam Isie pytające spojrzenie wskazując na gazetę. Zaśmiała się.
-Chłopcy pokazywali sobie jak ich
kolega spędza czas – nie przestawała się śmiać. – Thiago mu po prostu
zazdrości.
Thiago nic nie odpowiedział, zdawało
się, że w natłoku krzyków Rafy i Alexisa nie usłyszał słów Isy. Ibi przeskoczył
przez oparcie kanapy jednocześnie wpychając się między mnie a Alexisa. Sięgnął
po gazetę nie odwracając wzroku od telewizora, by za chwilę oprzeć się o mnie
lekko wyciągnąć nogi i przyglądać się właśnie wakacjom Fabsa oczywiście mi
także je pokazując. I mimo, że widziałam te zdjęcia już dzisiaj rana w moim
serduchu zdawała się powiększać. Ibi właśnie skupiał się na prowokacyjnym
tekście dodrukowanym pod zdjęciem, a ja musiałam szybko wciągnąć nową porcję
świeżego powietrza by opanować emocje jakie gdzieś się teraz we mnie stłamsiły.
Ibi podniósł się lekko oglądając się na mnie.
-Wygodnie Ci? - zmarszczył brwi uważnie mi się przyglądając
i podsuwając swoją twarz do mojej, w odpowiedzi tylko krótko go pocałowałam.
Podniósł się obejmując mnie ramieniem i opierając moją głową o swój tors,
poczułam jego usta na moim czole, a następnie powrócił do lektury, która po
komentarzu Alexisa a propos okazywania naszych uczuć wylądowała na jego plecach.
Aż strach pomyśleć, że jedna gazeta była przyczyną tylu skrajnych emocji w tym
naszym pensjonacie „u Ibrahima”. Tak pensjonacie, bo właśnie takim mianem
określałam nasz dom od kilkunastu dni, bowiem chłopcy opuszczali nas tylko na
noc, o ile oczywiście zdecydowali się
nas opuścić. Często jednak wybierali koczowanie w salonie i granie na
konsoli przez całą noc. Wnosili moją cierpliwość na nowy poziom – hard. Ale
czego nie robi się dla osoby, którą się kocha? Nawet jeśli to uczucie kosztuje
Cię dodatkowe 3 paszcze do wyżywienia.
Kiedy obudziłam się z samego rana
spojrzałam na Ibrahima leżącego na boku twarzą do mnie. Wciąż spał, delikatnie
przejechałam swoją dłonią po jego włosach. Uśmiechnął się, a po chwili jego
ręka powędrowała na moją i ściągnęła ją. Otworzył oczy ściskając moją rękę i
przyciągając do siebie, a następnie namiętnie mnie całując. Jego ręce
powędrowały na moje biodra, a usta na szyję.
-Przestań – zaśmiałam się. – Dopóki nie
pozbędziesz się tych koczowników z salonu nie możemy spokojnie spędzić nawet 5
minut.
Jak na zawołanie drzwi otworzyły
się, a w nich pojawił się nasz ukochany „synek”
Thiago.
-Wasz pies piszczy pod drzwiami.
Leżąc tyłem do chłopaka przekręciłam
tylko oczami, Ibi natomiast podniósł się na łokciu posyłając mi krótkie
rozweselone soirzenie.
-Alcantra! – dostrzegłam teraz na jego
skroni pulsującą żyłkę. Był wkurzony, bowiem pulsowała ona tylko w trzech
sytuacjach: gniewu, wysiłku fizycznego i stresu. – Mieszkasz tu jak u siebie. Weź smycz i wyjdź
z Tiną, a nie przychodzisz mi i tu skamlisz pod drzwiami.
-To wasz pies – usłyszałam śmiech
Brazylijczyka.
-Idź z nim na spacer. – Ibrahim rzucił
nieco bardziej stanowczo. – Ja tu jestem teraz zajęty.
Thiago wyszedł, a Ibi ponownie podsunął
się bliżej mnie swoje ręce kładąc teraz nieco poniżej moich kości biodrowych.
Ponownie zaczął mnie całować. Odsunęłam go od siebie z trudem odpierając jego
zaloty.
-Jeśli wyszedł z tym psem to i tak
wróci za mniej niż 10 minut – zaznaczyłam podnosząc się z łóżka.
____________________________________________________________________________________________
Proszę specjalnie dla Was nowy. Mi osobiście nie do końca się podoba, ale specjalnie dla Was przedłużam sielankę, niech trwa :)
Rozdziały teraz będę dodawać chyba raz na tydzień, bo mam nagły problem z weną. Dużo pomysłów w głowie, ciężej jednak to spisać i ubrać w odpowiednie słowa.
Ibi w Schalke cieszy mnie bardziej niż gdyby był w Liverpoolu lub Tottenhamie. W angielskiej lidze widziałam w sumie tylko jedno miejsce dla niego - lewe skrzydło The Gunners. Ważne, żeby teraz mógł grać.
Pozdrawiam :*
"No wiesz ja ominę ciążę, ominiemy te przewijanie i ząbkowanie, okres buntu… " hahaha :D Leżę :D Genialne xD
OdpowiedzUsuńMi się taka sielanka podoba :) Nie narzekam ;)
ja to jestem załamana tym, ze Ibi przeszedł :D Wolałabym go w Arsenalu! :D Byłby tam razem ze Szczęsnym xDD
OdpowiedzUsuńco do opowiadania, to padłam jak przeczytałam " Pensjonat u Ibrahima" serio,spadłam z krzesła :D
Bardzo podobał mi się ten odcinek! :D
Czekam na nowość :*
Ten rozdział mnie rozbroił :) Pensjonat u Ibrahima xd Mieszkanie z piłkarzami musi być zabawne, serio. A tak szczerze, Monika czuje coś nadal do Cesca. Mam taką nadzieję i chyba cieszy mnie to. Czekam na następny, z wielką niecierpliwością! Pozdrawiam : *
OdpowiedzUsuń[bataille.bloog.pl]
Przez ten 'pensjonat' Ibi i Monika nie mają nawet czasu na czułości.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że dziewczyna jednak czuje coś do Fabsa, skoro tak bardzo wpłyną na nią ten artykuł w gazecie.
Mam jednak nadzieję, że to z Ibim będzie w pełni szczęśliwa :)
Pozdrawiam ;*
zapraszam na http://www.bloem-van-de-liefde.blogspot.com/ ;)
Usuńpodoba mi się to jak piszesz, masz taki lekki styl. biorę się za resztę rozdziałów! no i zapraszam do mnie na moje początki opowiadania
OdpowiedzUsuńmetrydwa.blogspot.com
podoba mi się ta sielanka i niech trwa jak najdłużej :D Cieszę się się, ze Monika przyjęła oświadczyny Ibrahima i mam nadzieję, że Fabregas nie popsuje ich związku :D hahah tacy tam współlokatorzy :D
OdpowiedzUsuńJej ale fajnie ma Monika! Tylu przystojniaków pod swoim dachem? Ho ho! Ibi coraz mniej mnie wkurza, a po tej akcji z "synem Thiago" to już prawie w ogóle :D ciekawe jak namiesza cesc, bo wiem że nie zostanie on pominięty w następnych rozdziałach :P pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńhejka, zapraszam na nowość na sufrir-y-llorar . Mam u ciebie spore zaległości, ale postaram sie nadrobić jak najszybciej ;c
OdpowiedzUsuńNowy rozdział na www.bataille.bloog.pl - zapraszam : *
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za komentarz, jeśli coś napiszę to dam ci znać. Jasne, informuj mnie! Pozdrawiam :>
OdpowiedzUsuńTak, tak LO :D Mam nadzieję, że nie będzie aż tak źle XD
OdpowiedzUsuńCo do Tello i Bartry to KURCZE NO JAK TY TO ROBISZ DZIEWCZYNO?! AHAHA, czytasz mi w myślach chyba ;D
Kate ;**
Jednak się skusiłam ;) Sielanka jest fajna, ale to, co fajne się zapewne dość szybko skończy, I ciekawi mnie, czy Cesc nie będzie maczał w tym swoich palców. "Synek Thiago" położył na łopatki, jak większość czytelniczek. Czekam na następny ;) No i weny życzę!
OdpowiedzUsuńnadrobiłam! :D i nie będe oryginalna synek Thiago kompletnie mnie zabił ;DD ja to bym chętnie takiego przygarneła, nawet z bratem ;> no i widze że wplotłaś nawet wątek naszej ukochanej WAG ;D Jej już chyba nigdy nie polubie, zwłasza po tych zdjęciach o których była mowa w odcinkku. Jakoś tak mój sentyment do Cesca sprawił że gdzieś w głębi duszy liczyłam na to ze może coś z nim wyjdzie...Ale mimo wszystko dobrze ze jest szczęśliwa z Ibim, chociaż boję się, że już niedługo... No nic, pozostaje czekać na następny <3
OdpowiedzUsuńJak to jest możliwe, że nie przeczytałam tego odcinka, no jak? Wchodzę sobie, żeby sprawdzić, czy nie wydałaś jakiegoś oświadczenia w związku z opuszczeniem szeregów Barcelony przez Ibiego i związaniem jego losów przynajmniej na najbliższy sezon z drużyną Schalke, a tu niespodzianka:D I nadal trwa sielanka, bez problemów, chyba, żeby liczyć jako problem tych "koczowników" hehe, i bardzo ciekawe plany adopcyjne:D Końcówka i tajemnicza gazeta, oczywiście, chyba każdy już widział te gorące zdjęcia, więc nie sądzę, że powiem o nich coś więcej, ale widać, że Monikę to boli. Pytanie tylko, jak bardzo i czy potrafi ten ból zagłuszyć...
OdpowiedzUsuń12 www.somewhere-in-barcelona.blogspot.com ;-)
OdpowiedzUsuń