Siedziałam na kanapie w salonie
czekając na Ibrahima, który miał być w domu o 19.00. Przepraszam, o 19.00
mieliśmy wyjść na rzeczoną kolację. Dochodziło właśnie wpół do ósmej, a jego jak nie było tak nie zapowiadało się, że
nagle się pojawi. Zrezygnowana oglądałam jakąś hiszpańską telenowelę na jednym
z kanałów gotowa do wstania z miejsca i przebrania się w jakiś dres. I wtedy
drzwi otworzyły się z hukiem, a do domu wpadł Ibi. Spojrzałam na niego z lekkim
poirytowaniem jednak wciąż nic nie mówiłam.
-Ślicznie wyglądasz – rzucił podchodząc
do mnie i całując mnie w skroń. – Wezmę prysznic, przebiorę się i jedziemy.
Po tych słowach pobiegł na górę. A ja
mogłam przygotować się na kolejne długie dziesiątki minut w towarzystwie
Antonia, który wybierał między Lolitą a Carlą. Westchnęłam obojętnie, po czym skupiłam
się na ekranie telewizora.
Ibrahim był gotowy po około 40
minutach, doprawdy prawdziwy rekord. Zszedł na dół w ciemnych spodniach i
koszuli. Uśmiechnął się do mnie widząc moją naburmuszoną minę i kucnął przede
mną swoimi dłońmi dotykając moich kolan.
-To co? Jedziemy? – zajrzał mi w oczy,
wciąż ochoczo się uśmiechając, przeniosłam swój wzrok na niego mimowolnie się
uśmiechając. Miał taką moc, że nie potrafiłam się na niego wściekać.
-Powiesz mi najpierw z jakiej okazji ta
kolacja? – westchnęłam łapiąc go za rękę.
-Zaniedbałem Cię trochę – szepnął
całując mnie krótko w usta.
-Ibi, powiesz mi po co widziałeś się z
Robem? – niepewnie spojrzałam na niego.
-Pokazywał mi oferty, które napłynęły –
rzucił obojętnie. – Podjęliśmy kilka kluczowych decyzji.
-Ibi, proszę – szepnęłam ściskając
mocniej jego dłoń. – Zanim zabierzesz mnie na tą kolację powiedz mi co
postanowiłeś.
-To nie feta z okazji zmiany klubu –
zaśmiał się lekko. – Zwykła kolacja we dwoje i odrzuciliśmy parę solidnych
drużyn.
Podniosłam się z kanapy wciąż uważnie
mu się przyglądając, złapałam za torebkę i ruszyliśmy do wyjścia.
-Solidnych? To znaczy? – lekko
przymarszczyłam brwi, by następnie zająć miejsce w samochodzie.
-Liverpool, Inter… - zaczął wyliczać.
-Czekaj… Inter?! – spojrzałam na niego
z nie ukrywanym zdziwieniem. – Chciałeś tam grać….
-Jeszcze mocniej chciałem tu zostać –
spojrzał na mnie uśmiechając się. – I choćby nie wiem co, zostajemy Monika.
Uśmiechnęłam się. Z jednej strony
chciałam tu zostać zwłaszcza, że teraz miałam blisko Isę, z drugiej zaś bałam
się o przyszłość Ibiego i jego grę w Barcelonie. Całe te zamieszanie jakie
wciąż trwało raczej nie pozwalało mu spokojnie myśleć o grze w klubie, ale on
się uparł mówił, że będzie walczył i się nie podda. No to niech walczy.
Nawet nie zauważyłam kiedy dojechaliśmy
do jednej z lepszych restauracji w Barcelonie, zastanawiałam się tylko czy w
natłoku tego okienka transferowego paparazzi dadzą nam spokój. Sama nie wiem
czemu się o to bałam, przecież nigdy nie byliśmy w centrum ich
zainteresowania. Ibrahim wysiadł z
samochodu każąc mi w nim pozostać, a następnie sam otworzył mi drzwi, w zamian
za ten gest obdarowałam go chyba najpiękniejszym i najsłodszym uśmiechem jaki
miałam w zanadrzu. Kiedy obsługa
zaprowadziła nas do stolika zamówiliśmy jedzenie, a kelner przyniósł wino. Muszę
przyznać, że już dawno nie spędziłam z nim tak miło wieczoru śmialiśmy się,
rozmawialiśmy o wszystkim i w zasadzie nie padło nic co spędziłoby uśmiech z
twarzy, któregokolwiek z nas choćby na chwilę.
-Co robiłeś z chłopakami? –
uśmiechnęłam się do niego upijając łyk czerwonego trunku.
-Sprawdzasz mnie? – zaśmiał się łapiąc
mnie za rękę. – Byliśmy na obiedzie i pogadać.
-Ploteczki? – zaśmiałam się, wciąż
patrząc mu w oczy, kiwnął tylko głową zajmując się później ponownie swoim
talerzem.
Siedzieliśmy popijając już tylko wino i
wtedy przemówił mój ukochany chłopak:
-Monika, jesteś najwspanialszą
dziewczyna jaką w życiu poznałem – rozpoczął swój monolog, a moje serce
zaczynało już walić jak oszalałe. - I
już dzisiaj wiem, że co by się nie działo nie pokocham żadnej innej kobiety tak
mocno jak Ciebie i żadna inna nie pokocha mnie tak jak Ty. Kiedy trzeba
wspierasz mnie, kiedy trzeba na mnie nakrzyczeć
robisz to. Jak robię coś źle mówisz mi o tym, jesteś dla mnie skarbem jakiego nie jeden
facet może mi zazdrościć. Jesteś jedyna w swoim rodzaju i gdyby nie Ty, to nawet
nie chcę wiedzieć co bym robił w swoim życiu, gdzie bym teraz był… Nie
przerywaj mi – wtrącił widząc, że już otwieram buzię. – Zgubiłem się. – zaśmiał
się, wciąż na mnie patrząc. – W każdym bądź razie kocham Cię nad życie i chcę
już do końca spędzić je tylko z Tobą. Monika ja nie wyobrażam sobie tego, że za
parę lat nie będzie Cię przy mnie.
Pamiętaj, że nawet jeśli się dzisiaj zgodzisz nie musimy brać ślubu
jutro, pojutrze, za tydzień, za miesiąc, za 6 miesięcy. Poczekamy tak długo jak
będziesz chciała, ale muszę teraz zaryzykować po raz drugi Twoim
odrzuceniem. Muszę się Ciebie zapytać:
czy zechcesz zostać moją żoną?
Poczułam łzy napływające do moich oczu,
łzy wzruszenia, bo to co właśnie
powiedział, może i wydawało się banalne, ale sposób w jaki to zrobił…. To nie
ważne, jednak każda kobieta chciałaby usłyszeć takie słowa od faceta, którego
się kocha. Faceta swojego życia, bo nim właśnie dla mnie był Ibrahim.
Zauważyłam jak wyciąga z kieszeni pudełeczko
z pierścionkiem, kiedy go ujrzałam zapomniałam na chwilę jak się
oddycha, a moje łzy leciały już strumieniami. I może to uczucie jakim darzyłam
Ibiego, może nadal to moje poczucie winy, a może zwyczajnie widok pierścionka
sprawiły, że powiedziałam:
-Ibi kocham Cię. Nie zrobię Ci tego
drugi raz, bo za bardzo Cię kocham, a ostatnio nie marzę o niczym innym jak o
przyjęciu Twoich oświadczyn.
Po tych słowach wsunął mi na rękę
pierścionek i podsunął się do mnie ocierając mi łzy z policzków.
-Nie płacz już tak – szepnął spoglądając
teraz po ludziach siedzących przy sąsiednich stolikach. – Ktoś jeszcze pomyśli,
że Cię skrzywdziłem.
Zaśmiałam się, po czym roześmiana
rzuciłam mu się na szyję. Sprawiał, że moje serce miękło, a później się dziwił, że
wylewam na zewnątrz hektolitry łez. Zacisnęłam ręce mocno na jego ramionach
nie chcąc go wypuścić, nawet kiedy chciał sięgnąć po lampkę winę, ja nie
chciałam go wypuścić z mojego uścisku.
-Jedziemy do domu? – szepnął mi na
ucho.
-Mhm – mruknęłam cicho wprost do jego
ucha.
-Ale wiesz, że dzisiaj tak łatwo Ci nie
odpuszczę? – poprawił teraz moje włosy, a ja kiwnęłam tylko głową powoli się od
niego odsuwając, a następnie całując go długo i namiętnie.
Obudziłam się następnego dnia z
uśmiechem na twarzy. Ibiego nie było już w łóżku, ale był pod prysznicem, co
wnioskowałam po dźwięku lecącej wody. Z
niedowierzaniem spojrzałam na moją lewą dłoń, na której teraz znajdował się
przepiękny srebrny pierścionek z oczkiem wykonanym z maluteńkich diamencików.
Mój pierścionek zaręczynowy, przymknęłam powieki wyciągając rękę do góry. Byłam szczęśliwa, zdecydowanie szczęśliwa.
Powoli podniosłam się z łóżka odczułam lekki ból głowy, a nogą potrąciłam
opróżnioną butelkę po winie. Zaśmiałam się w duchu. Całkiem naga skierowałam
się prosto do łazienki, do Ibrahima.
Po południu zaciągnął mnie na miasto,
nie mówiąc mi nawet, że umówił się z połową składu. Poszłam tam z nim, bowiem
dowiedziałam się, że Isa idzie z Busim. Jak się okazało, kiedy przyszliśmy za
rękę, bowiem do parku mieliśmy dość blisko, była tam już prawie cała drużyna.
-Czemu mi nie powiedziałeś, że będą
wszyscy? – szepnęłam mu na ucho, następnie podchodząc do Gerrarda.
-Cześć malutka – uśmiechnął się do mnie
lekko czochrając moje włosy.
-Cześć wielkoludzie – odwzajemniłam uśmiech
wspinając się na palce i nadstawiając policzek. – Pokażę Ci coś, ale cicho…
Wyciągnęłam w stronę obrońcy lewą dłoń
z pierścionkiem i wtedy jak spod ziemi wyrósł Cesc.
-Co sobie pokazujecie? – rzucił stojąc
obok nas i uważnie przyglądając się podobnie jak Gerrard mojej dłoni.
-Przyjęłaś? – na twarzy Gerrarda
zawitał teraz banan. – Ale jazda! W końcu! Czas najwyższy Monika.
-Wiem – zaśmiałam się szczerząc zęby i
patrząc teraz cała w skowronkach na Cesca, który teraz złapał mnie za rękę
uważnie oglądając moją nową ozdobę.
-No całkiem, całkiem – zaczął, po chwili
jednak spojrzał na mnie i się zaśmiał. – Nie no gratuluję, chodź niech no Cię
uściskam.
Po chwili tkwiłam w ramionach mojego
przyjaciela, czyżby wszystko zaczynało się układać? Nie dość, że z Ibim to
jeszcze ja i Cesc wracaliśmy do normalnych relacji, a pomyśleć, że to jego
reakcji bałam się najbardziej.
-Nie jesteś zły? – szepnęłam mu na ucho
uważnie obserwując teraz śmiejącego się z Thiago i Alexisem Ibrahima.
-Cieszę się – odpowiedział mi tym samym
szeptem. – Że układacie sobie w końcu Wasze życie. No chyba, że Ty nie jesteś
pewna…
-Oszalałeś? – zaśmiałam się ponownie
spoglądając na niego. – To chyba najlepsze co mogło się ostatnio stać. Bałam
się, że ta Dorien to jego jakaś kochanka, a tu proszę… Taka niespodzianka!
Chłopcy, a właściwie Puyol, Pique i
xavi wymyślili, ze powinniśmy zjeść na dworze, więc udaliśmy się na La Rambla
po jedzenie na wynos, a następnie pojechaliśmy na plażę. Po drodze dokupiliśmy
alkohol i mogliśmy świętować na plaży, bo przecież było co świętować, a Ibrahim
uświadomił mnie, że to właśnie tylko po to wszyscy są dzisiaj z nami.
________________________________________________________________________________________
I proszę bardzo! Przyznajcie się kto się spodziewał po zwyczajnej kolacji w restauracji. Musiałam w końcu dojść do tego, w ogole kiedy wymyślałam to opowiadanie to zamysł był inny, Monika miała znowu odrzucić i to miało za sobą ciągnąć niezliczone konsekwencję, trochę pozmieniałam. W zasadzie trochę bardzo, ale sami sie przekonacie wkrótce.
Miłej lekturki i pozdrawiam serdecznie.
ale ja się cieszę, że wreszcie przyjęła te oświadczyny! :D I Cesc jaki zadowolony! haha, układa się!
OdpowiedzUsuńCzekam na nowość ^^
Awww :) Aż się wzruszyłam :)Ile można odrzucać oświadczyny?! Przyznam się szczerze, że taki rozwój wypadków nawet nie przeszedł mi przez myśl :P
OdpowiedzUsuńmyśl o oświadczynach nie przyszła mi nawet do głowy, ale bardzo cieszę się że je przyjęła :D Ciekawe kiedy Monika zostanie żoną Ibiego :)Coś mi się wydaje, że do tego czasu jeszcze sporo się wydarzy. I dobrze , że Cesc tak to wszystko przyjął :) Czekam na kolejny !
OdpowiedzUsuńOświadczyny???No naprawdę, tego to bym się w życiu nie spodziewała, nie po tych ich ostatnich perturbacjach typu "Powiedzieć Ibiemu, że przespałam się z najlepszym przyjacielem, czy nie powiedzieć" i "Kim, u licha, jest Doreen", a tu proszę. Romantycznie, milusio i oczywiście, zgoda Moniki, czyli wszystko idzie ku dobremu:). Chyba, że planujesz jakieś wielkie bum, to błagam, poczekaj chwilkę, daj się nam, czytelniczkom, trochę ponapawać tą sielanką:D. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńUwaga zapraszam na http://nana-lewy-milosc.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńBardzo ważna informacja i nowy rozdział Zapraszam do komentowania i czytania!
aaa! miałam przeczucie, że do tego dojdzie ale szczerze powiedziawszy bałam się tego! nie wiem czemu, ale już któryś raz z rzędu piszę, że Ibi działa mi na nerwy! tak się panoszy i udaje samsa alfę, ze aż szok :D ale nie, no w dobrym tego słowa znaczeniu ;-) cieszę się jednak, że Nat przyjęła oświadczyny, bo chyba gdyby odrzuciła je po raz drugi to ten związek mółgby tego nie wytrzymać. A tak bedzie ślub, tylko pytanie kiedy?? ;-)pozdrawiam :*:*
OdpowiedzUsuńMonika nie Nat :P
Usuńawwwwwwwwww.. co za niepoprawny romantyk z niego ^^
OdpowiedzUsuńdobrze, że wszystko zaczyna się układać:)
Zgodziła się taaaaaaaaaaak! :D
OdpowiedzUsuńCałe szczęście, że powoli zaczyna układać się wszystko i z Ibim i z Fabsem :)
Mam nadzieję, że będą szczęśliwym małżeństwem w przyszłości ;D
Pozdrawiam ;**
Jestem zaskoczona, znaczy...spodziewałam się tego, ale miałam gdzieś tam nadzieję, że Monika odmówi. Po tych wszystkich zawirowaniach nie byłam pewna, co ona czuje do Ibiego. Nie to, ze go nie lubię, uwielbiam! Ale...co z Cescem? Przyjaźń? Tylko? I to kwitnące szczęście? Przecież takie bajki nie istnieją, prędzej, czy później coś nie pójdzie zgodnie z planem. A może to ja jestem sceptycznie nastawiona? Przecież życzę im szczęścia. Czekam na kolejny odcinek :) Pozdrawiam. [bataille.bloog.pl]
OdpowiedzUsuńhttp://bloem-van-de-liefde.blogspot.com/ Zapraszam na 5 rozdział :)
OdpowiedzUsuń10 www.somewhere-in-barcelona.blogspot.com zapraszam ;-)
OdpowiedzUsuńNowość na athletic-corazon.blogspot.com, zapraszam:D
OdpowiedzUsuń5 rozdział na recklessxrelentless zapraszam :)
OdpowiedzUsuńW końcu uporałam się z zaległościami! :D Przepraszam, że Cię nie poinformowałam, musiało mi to kompletnie wylecieć z głowy. Cieszę się, że Monika przyjęła oświadczyny Ibiego, bo nie wyobrażałam sobie innej opcji :D Już się martwiłam, że ta Dorien to jakaś na serio kochanka, jeszcze po tej ostrzejszej wymiany zdań z Fabsem, ale póki co wszystko się układa i oby tak do końca!: D
OdpowiedzUsuń