czwartek, 16 sierpnia 2012

12. Załamane relacje.



Od holenderskiego Euro minęło już sporo czasu. Oczywiście odpadnięcie ‘Oranje’  w tak wczesnej fazie było przykre nie tylko dla fanów czy sztabu trenerskiego. Najbardziej gorzkie było chyba dla samych piłkarzy. Pamiętam długie godziny w hotelu, kiedy przytulałam Ibrahima do piersi próbując jakoś ukoić jego gorzkie łzy. Potem poleciał do kraju tulipanów, by wrócić do mnie po około tygodniu. Finał z udziałem Hiszpanii obejrzeliśmy w jakimś pubie w Sevilli w towarzystwie kolegów Ibrahima – czytaj: Dani Alves, Alexis Sanchez i Thiago. Kto komu kibicuje było chyba oczywiste. W naszym domu w Barcelonie pomieszkiwała teraz Isa, która chciała odpocząć od Holandii i zapisała się do jakiejś szkoły flamenco na okres miesiąca. Z Cesciem nie rozmawiałam od tych feralnych odwiedzin. Bałam się. Wytworzył się między nami dziwny dystans. Być może było to spowodowane tym jego wyznaniem. Gratulacje wygranej złożyłam smsem Geriemu z poleceniem pogratulowania wszystkim.  Ibi w dalszym ciągu nie wiedział nic o Cescu. Może i by się dowiedział, gdyby nie pewna krótka rozmowa, która odbyła się między nami, a on chyba całkiem nieświadomie zarzekł, że „zabiłbym tego co by mi Ciebie zabrał”. Chyba rozumiecie… Ze względu na bezpieczeństwo Fabregasa wolałam milczeć. W efekcie starłam się naprawiać chyba wszystko co możliwe. Skakałam przy Afellay’u jak dookoła schorowanej osoby lub małego dziecka. Chciałam wynagrodzić mu wszystko co tylko było możliwe do wynagrodzenia. A on? On to widział, że staram się jak nigdy i trochę to wykorzystywał. A to przedłużenie jego wyjazdu do Holandii, a to ten wyjazd z Alvesem, albo wakacje u jego rodziny w Maroko. Powoli zatracałam się w tym kim jestem naprawdę, a kim staram się być z poczucia winy. Mimo to w  Maroko spędzałam chyba najwspanialsze chwile. Nie dość, że z nim to jeszcze z dala od błysku fleszy.
-Nie wyobrażam sobie, że mogłoby Cię tu nie być ze mną – nad moim uchem dźwięcznie zabrzmiał głos Ibiego, który wrócił właśnie do mnie na plażę.
-Co powiedział Jansen? – podniosłam lekko głowę spoglądając na niego.
-Spływają jakieś propozycje, ale jeszcze nic pewnego – westchnął. – Zresztą ja się nigdzie nie wybieram.
Po tych słowach złapał za olejek do opalania by wetrzeć w moje plecy część jego zawartości. Zaczął się cały ten transferowy zawrót głowy, a mój chłopak ostatnio nie za dobrze go znosił. Bał się, że po Euro wiele będzie się mogło zmienić.  Starannie wmasowywał we mnie zawartość tubki, delikatnie przy tym masując moje ciało.  Ponownie rozległ się dźwięk jego dzwonka.
-Znowu? – jęknęłam zrezygnowana obracając szyję by spojrzeć na niego.
-To Jansen – rzucił ocierając ręce ręcznikiem i uciekając na bok, by odebrać telefon.
Po dłuższym czasie wrócił i zajął miejsce na leżaku obok mnie. Lekko się podniosłam, by móc go obserwować. Uśmiechał się i śmiał sam do siebie. Było w tym coś dziwnego. Do tej pory każda rozmowa z Robem pozostawiała jakiś cień niepewności i podenerwowania na jego twarzy. Tym razem śmiał się sam do siebie.
-Z czego się tak cieszysz?- spojrzałam na niego badawczo.
Momentalnie spoważniał, otworzył oczy i zaczął patrzeć na mnie.
-Mamy wakacje, czemu mam się nie cieszyć?
Pokręciłam głową z niedowierzaniem.  Położyłam się ponownie na leżaku łapiąc kolejną porcję słońca. Maroko było fantastyczne. Te krajobrazy, plaże, zwyczaje i tradycje. Byłam w zachwycie, a już za 2 dni mieliśmy opuścić to państwo.

W Barcelonie powitała mnie na lotnisku Isa. Wpadłyśmy sobie w ramiona. Ibrahim zniknął nam oczywiście pod pretekstem odebrania jakiegoś telefonu. Jak to zaznaczył bardzo ważnego telefonu. Stałyśmy i czekałyśmy na Holendra. W międzyczasie opowiadałam jej o wszystkim, co dane było mi zobaczyć w ojczyźnie Afellaya. Kiedy zaszczycił nas swoją obecnością na lotnisku udaliśmy się do domu. I tam właśnie wieczorem zaczął się prawdziwy młyn.
-Za 5 dni wracam na treningi! – Ibrahim stał przede mną i krzyczał. – Do jasnej cholery wciąż nie wiem czy zamieszkamy w Mediolanie, Londynie czy zostaniemy tutaj, jasne?!
-Przepraszam, że chciałam tylko zapytać czy coś wiesz… - burknęłam odwracając się na pięcie i kierując w stronę sypialni.
-Zawsze chcesz tylko zapytać! – złapał mnie teraz za nadgarstek niemal go wykręcając.
-Puść mnie – warknęłam, a moje oczy się zaszkliły. Uważnie spojrzał na mnie badając, jakby każdy szczegół mojej twarzy. Jego uścisk zelżał, gdybym chciała to mogłabym bez wahania się z niego oswobodzić. Ale ja stałam jak słup soli i patrzyłam na niego, wciąż przeszklonymi oczami.
-Myślisz, że jest mi łatwo?- zaczął już spokojniej. – Nawet nie wiem czy mam rozpakowywać walizki. Czy nie będę musiał lecieć na jakieś testy. Nie jest mi łatwo, Monika.
Otarłam wierzchnią stroną dłoni łzę ściekającą z mojego oka, wyswobodziłam swój nadgarstek z jego dłoni i ruszyłam do sypialni rzucając na odchodne:
-Idę spać, mam jutro ślub do obskoczenia.


Dzień ślubu Iniesty, na pewno nie prędko go zapomnę. Stałam przed lustrem w garderobie i patrzyłam na swoje odbicie w beżowej sukience z czarną kokardką w pasie i czarnymi szpilkami wetkniętymi na moje stopy. Głośno westchnęłam. W lustrze pojawił się Marokanin, który teraz objął mnie w talii opierając swój podbródek na moim ramieniu. Uważnie przyglądał się mojemu odbiciu, by po chwili złapać kontakt wzrokowy w lustrzanym odbiciu.
-Ślicznie wyglądasz – szepnął mi na ucho.
Lekko się uśmiechnęłam, ponownie uważnie przyglądając się mojej kreacji, a następnie przenosząc wzrok na chłopaka.
-Ty też – przyznałam szczerze odwracając się przodem do niego i poprawiając mu krawat.
Podsunęłam się bliżej jego twarzy dając mu krótkiego buziaka w usta. Przytrzymał mnie dłońmi za biodra i pocałował długo i namiętnie, jak gdyby się czegoś bał.  

Ślub Iniesty był nie tylko ogromnym wydarzeniem dla piłkarzy, ale jak się okazało przede wszystkim dla fotoreporterów. Tuż przy wyjściu z kościoła hiszpańskie gwiazdy obkupiła setka fleszy. Dostrzegłam wzrokiem bujną czuprynę Puyola, a tuż obok niego Gerrarda. Wesoło im pomachałam wyjaśniając przy tym Isie kim oni są. Tak zabraliśmy ze sobą Isę nie chcąc po raz kolejny zostawiać jej samej w naszym domu. Mój wzrok skupiał się teraz na pięknej kreacji Anny – prezentowała się naprawdę prześlicznie. Kiedy przysięgali sobie wierność, miłość i uczciwość małżeńską aż serce rosło. Spojrzałam na Ibrahima, który siedział obok mnie z poważną miną. Złapałam go za rękę i lekko ścisnęłam sprawiając, że spojrzał na mnie. Pochylił się nade mną i zaczął mnie całować.
-Przestań – cicho się zaśmiałam opierając swoją głowę na jego ramieniu. – To ich moment nie nasz.
I wtedy para młoda się pocałowała, pociekła po moim policzku jakaś pojedyncza łza wzruszenia, którą szybko otarł Ibi. Właśnie w tym momencie dostrzegłam jego. Siedział kilka rzędów przed nami i jak gdyby nigdy nic zatapiał swoje usta w jej ustach. Danielle Semaan. I nie powinno być to dla mnie zaskoczeniem, bowiem sama chciałam ich zgody plus widziałam zdjęcia z fety na stadionie w Kijowie, jednak zobaczenie tego na żywo było czymś zupełnie odmiennym.
-Już tak nie płacz z tego wzruszenia – Ibi ocierał teraz kolejne łzy, które wydostawały się spod moich powiek, a ja nie wiem czy były to łzy wywołane ceremonią czy może tym, co właśnie widziałam.
Przyjęcie weselne było niesamowicie dobrze zorganizowane. Czułam się jak w jakiejś bajce. Wszyscy byli dla siebie mili i uśmiechnięci. Brakowało mi obecności Shakiry, z którą mogłabym posiedzieć i poplotkować. Na szczęście miałam Isę, a obecność Kolumbijki równałaby się tylko siedzącym blisko Gerrardem, a co za tym idzie również Fabregasem. W efekcie siedziałyśmy w otoczeniu Ibiego, Daniego, Alexisa i Thiago. Chłopcy cały czas rzucali żartami zrozumiałymi tylko dla nich, bezustannie na zmianę się pesząc i czerwieniąc.  Starałam się nawet ich nie słuchać, właśnie skupiałam się na obserwacji tego kto przyszedł z kim i w czym. Dostrzegłam wtedy jakąś kruchą i wysoką brunetkę stojącą wraz z Montoyą i Busquetsem. Obaj panowie wydawali się nią niesamowicie zauroczeni, jednak ona szukała wzrokiem kogoś innego. Wtedy mój wzrok wraz z jej się spotkał, a ona rozpromieniała uśmiechem pokazując swoje śnieżnobiałe proste zęby i zaczęła machać do kogoś siedzącego przy naszym stoliku.
-Znasz ją? – zapytałam szeptem Isy wskazując jej ukradkiem dziewczynę, która powoli zaczęła zmierzać w naszą stronę.
-Nie mam pojęcia, kim ona jest – rzuciła Isa, jednak to co się stało nie wymagało tego komentarza. Ibi podniósł się od stolika, przepraszając wszystkich na chwilę, podszedł do dziewczyny i pocałował ją w policzek na powitanie. I nie było to takie powitanie jak mogło mu wejść w krew w Hiszpanii, bowiem kiedy ta zawiesiła swoje ręce na jego szyi coś szepcąc mu do ucha nie protestował. W tym samym momencie Thiago rzucił krótkim „nie wierzę, że on to robi”, a Alves odpowiedział „to jeszcze nie koniec”. Spojrzałam na nich zdziwiona, zupełnie nie wiedziałam co się dzieje. Próbowałam uspokoić swój umysł od zbędnych myśli, kiedy chciałam znaleźć ponownie Ibiego zniknął z pola widzenia. W głębi duszy zaczęłam panikować.

Siedziałam popijąc czerwone wino. Isa tańczyła z Busquetsem, a chłopaki poszli wyrywać panienki. Ibrahim nie wrócił do tej pory. Omiotłam po raz kolejny wzrokiem każdy stolik, jakby mając nadzieję, ze to właśnie gdzieś tam dostrzegę skrzydłowego. Wtedy mój wzrok spotkał się z tymi czekoladowymi tęczówkami, pospiesznie spuściłam oczy po cichu modląc się  o to by dał mi spokój. Moje modły nie mogły zostać jednak wysłuchane.
-Zatańczymy? – zobaczyłam wyciągniętą do mnie dłoń Katalończyka.
Złapałam głęboki oddech. Musiałam kiedyś stanąć z nim twarzą w twarz. Prędzej czy później było to nieuniknione.
-Jasne – odpowiedziałam spoglądając na niego, podając mu rękę i przywołując na moją twarz uśmiech.
Zaprowadził mnie na parkiet delikatnie łapiąc za dłonie. Pech chciał, że DJ zapuścił w głośniku  akurat wolny kawałek. Poczułam jak jego dłonie wędrują na moją talię. Zaczął paraliżować mnie strach. Niepewnie oparłam swój podbródek na jego ramieniu przymykając oczy. Zaczęliśmy powoli tańczyć wśród wirujących par.
-Unikasz mnie – podjął rozmowę.
-Nie unikam – odpowiedziałam wygodniej zawieszając swoje dłonie na jego ramionach. – Po prostu skupiam się na moim związku.
-Nie byłaś na żadnym późniejszym meczu, nawet na finale – rzucił z pretensją.
-Widziałam finał – uśmiechnęłam się podnosząc teraz podbródek z jego ramienia. – W telewizji.
Zaśmiał się ze mną, a jedną z dłoni przeczesał moje włosy i wsunął mi za ucho jakiś niesforny kosmyk.
-Nie odbierałaś ode mnie telefonów, nie odpisywałaś na smsy – zaczął niepewnie.
-Tak było lepiej – uśmiechnęłam się niepewnie. – Też byś tak zrobił, uwierz mi. Gdyby Ibi się dowiedział… Zabiłby Cię.
-Nic nadal nie wie? – zatrzymał się zdziwiony, co wywołało zaskoczenie wśród tańczących wokół nas.
-A Twoja dziewczyna wie? – spojrzałam na niego tym samym wzrokiem co on na mnie, po czym oparłam podbródek na jego ramieniu jednocześnie wprowadzając nasze ciała w ruch po parkiecie. – Gdyby wiedziała pewnie nie bylibyście tu w charakterze pary. A Ibi nie wie i na razie się nie….
Moją wypowiedź przerwał widok tańczącego Ibrahima z tą modeleczką, która machała do niego kiedy siedział przy stole. Znieruchomiałam próbując jednocześnie przemówić sobie do rozsądku, że to tylko jeden taniec, że wcale nie zniknął z nią, że tylko mnie kocha. Widząc jak obracają się i w obawie, że spotkam się ze spojrzeniem Ibiego oparłam się tak o Cesca, żeby Holender mnie nie rozpoznał.
-Co jest? – szepnął pochylając się nade mną. – Danielle nas obserwuje, więc panuj nad sobą okej?
-Cesc… - zaczęłam niepewnie, wiedziałam, że zanim zadam mu pytanie będę musiała upewnić się co do  jednej kwestii. – Przyjaźnimy się nadal?
-Jasne, że tak – poczułam jego usta na czubku mojej głowy.
-Czy on mnie… no wiesz.. zdradza? – spojrzałam mu teraz w oczy swoimi lekko przeszklonymi tęczówkami.
-O czym Ty pleciesz? – zaśmiał się uważnie mi się przyglądając. – Mówisz o tym samym Afellayu, którego ja znam? Nie zdradza Cię na pewno. Skąd to podejrzenie?
Opowiedziałam o wszystkim brunetowi, kiedy tylko usiadł ze mną przy jakimś wolnym stoliku. Kiwał głową jakby wiedział o co mi chodzi. Wtedy minął nas Ibi z idącą za nim tą samą brunetką co wcześniej.
-Monika, Cesc – uśmiechnął się zajmując wolne miejsce przy stoliku. – Poznajcie moją kuzynkę Dorien.
-Kuzynkę? – rzuciłam podejrzliwie uważnie przyglądając się nienagannej sylwetce dziewczyny, która usiadła teraz wolnym krzesełku.
-Tak kuzynkę – patrzył teraz prosto w moje oczy. – A myślałaś, że kogo? Dorien jest modelką przyjechała na sesję do jakiejś kampanii reklamowej.
-Bardziej wygląda jak podróbka Angeliny – rzuciłam bardziej do Cesca niż do Ibiego wywołując przy tym uśmiech na twarzy Katalończyka.
W tym samym momencie moją uwagę ściągnęło zamieszanie panujące kilka metrów dalej. Sprawcami tego zamieszania byli nie kto inny jak najlepsi kumple Ibiego. Kiedy zauważyli, że na nich patrzę odwrócili się pogwizdując i powoli się rozchodząc.
-Co kombinują Twoi koledzy? – spojrzałam ponownie podejrzliwym wzrokiem na Afellaya.

___________________________________________________________________________________________

Nie podoba mi się ten rozdział. Obiecuję, że kolejny będzie zdecydowanie lepszy. No i pominęłam Euro, bo obawiam się, że skupiłabym się bardziej na grze Hiszpanii, niżli na Ibim, a teog raczej chcielibyśmy uniknąć. Jestem otwarta na konstruktywną krytykę pod tym rozdziałem, na prawdę. 

Zapraszam również na mojego nowego bloga - swimming-field . Coś nowego, coś czego w sumie chyba jeszcze nie było w historii blogów onetowskich i blogspotowych. 

12 komentarzy:

  1. Widzę, że nie tylko ja nie śpię jeszcze :P Przy okazji zapraszam na nowość :)
    Czy gorszy? Bo ja wiem... Jest mało akcji, a dużo opisu tego, co się już wydarzyło i wtedy rozdział ma nieco inny charakter. Osobiście nie lubię "opowiadać" :P
    Rozumiem, że Dorien to nowa postać, która ma trochę namieszać? :D Ok, niech, się dzieje :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytając o Dorien, od razu do głowy weszła mi panna Rose, z którą to Ibi niegdyś miał kontakty xd
    Odcinek nie jest zły. Więcej opisów, a to bardzo lubię, bo można idealnie wczuć się w akcję.
    Nie dziwię się zdenerwowania Ibiego, bowiem każdy piłkarz nie jest spokojny, kiedy chodzi o jego dalszą karierę, jego gra w Barcelonie stoi pod znakiem zapytania, mam nadzieję, że jednak zostanie.
    Co do Fabsa, to przyznam : fajnie, że się pogodzili.
    Może w końcu zostaną tylko przyjaciółmi, a to co działo się podczas Euro zostanie tylko między nimi.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. A mi się rozdział podoba:D. Czuję się, jakbym tam była i widziała wszystko oczami Moniki, a jednocześnie świetnie znała jej uczucia. Naprawdę nie masz czego narzekać, kochana:P.
    A moje dodatkowe odczucia co do rozdziału...Cóż, myślałam, że Monika powie o wszystkim Ibiemu. Jak na razie balansuje na bardzo cienkiej linii, co może różnie się skończyć. Ale to już zależy od Ciebie:D. Pozdrawiam i lecę na Twój nowy blog:D

    OdpowiedzUsuń
  4. 2: www.n--joy.blogspot.com ;-)

    zaraz zabieram się za czytanie :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Kuzynka? haha to to Monika musiała mieć nieźle zdziwioną minę :D Hmm no ten Ibi się zachowuje jak dupek, więc wcale bym się nie zdziwiła jak M szukałaby wsparcia u cesca (mimo, że jest w związku daniellą). Hmm coraz bardziej to wygląda jak opowiadanie o fabsie, a nei o Ibim ;-) tak więc niech lepiej się ten drugi zmieni!! ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. ciekawe czy Ibi w końcy dowie sie o wszystkim. Monike chyba drecza wyrzuty sumienia i w koncu to z siebie wyrzuci. Szkoda mi trochę Fabregasa ale mam nadzieję, że zostaną dobrymi przyjaciółmi :) A no i ciekawi mnie co też kombinują kuple Ibiego :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odcinek swietny i ciekawy. Dobrze ze pominelas euro i skupilas sie na Ibim xd swoja droga ciekawie zapowiada sie koncowka...co oni wymysla?zaniepokoilam sie jak zobaczylam a raczej przeczytalam o o tej jak sie pozniej okazalo kuzynce Ibiego...czy to oby napewno kuzynka?
      P.s jak mnie onformujesz ma blogu to rob to w zakladce 'informator' z gory dziekuje.
      Czekam na nowosc^^
      // inszaaaa

      Usuń
  7. Chyba sobie żartujesz? Kocham ten rozdział, kocham to opowiadanie! Ono jest z każdym odcinkiem coraz lepsze! Mimo wszystko wolałabym żeby Monika była z Cescem, ale to tylko moja chora artystycznie wizja ; ) Jestem ciekawa jak to się potoczy, bo robi się ciekawie. Zobaczymy czy zwycięży miłość, czy poczucie winy. Pozdrawiam gorąco, nie mogę sie doczekac i wchodzę na nowego bloga! :***** [bataille.bloog.pl]

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział bardzo mi się podoba, wczytuję się w nie z każdym kolejnym odcinkiem. Zaczyna robić się coraz bardziej ciekawie, zwłaszcza jeżeli chodzi o Monikę.
    Pozdrawiam ;-**

    OdpowiedzUsuń
  9. http://bataille.bloog.pl/ - zapraszam na nowość. ;)

    ps. chciałam wczoraj skomentować Phelpsa, ale wymagane jest konto na google, tu jakoś nie, nie wiem czemu ;c

    OdpowiedzUsuń
  10. U mnie nowość na pokaz-mi-jak-wyglada-niebo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. coś nowego na http://recklessxrelentless.blogspot.com zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń