Od holenderskiego Euro minęło już sporo
czasu. Oczywiście odpadnięcie ‘Oranje’ w
tak wczesnej fazie było przykre nie tylko dla fanów czy sztabu trenerskiego.
Najbardziej gorzkie było chyba dla samych piłkarzy. Pamiętam długie godziny w
hotelu, kiedy przytulałam Ibrahima do piersi próbując jakoś ukoić jego gorzkie
łzy. Potem poleciał do kraju tulipanów, by wrócić do mnie po około tygodniu. Finał
z udziałem Hiszpanii obejrzeliśmy w jakimś pubie w Sevilli w towarzystwie
kolegów Ibrahima – czytaj: Dani Alves, Alexis Sanchez i Thiago. Kto komu
kibicuje było chyba oczywiste. W naszym domu w Barcelonie pomieszkiwała teraz
Isa, która chciała odpocząć od Holandii i zapisała się do jakiejś szkoły
flamenco na okres miesiąca. Z Cesciem nie rozmawiałam od tych feralnych
odwiedzin. Bałam się. Wytworzył się między nami dziwny dystans. Być może było
to spowodowane tym jego wyznaniem. Gratulacje wygranej złożyłam smsem Geriemu z
poleceniem pogratulowania wszystkim. Ibi
w dalszym ciągu nie wiedział nic o Cescu. Może i by się dowiedział, gdyby nie pewna
krótka rozmowa, która odbyła się między nami, a on chyba całkiem nieświadomie
zarzekł, że „zabiłbym tego co by mi Ciebie zabrał”. Chyba rozumiecie… Ze
względu na bezpieczeństwo Fabregasa wolałam milczeć. W efekcie starłam się
naprawiać chyba wszystko co możliwe. Skakałam przy Afellay’u jak dookoła
schorowanej osoby lub małego dziecka. Chciałam wynagrodzić mu wszystko co tylko
było możliwe do wynagrodzenia. A on? On to widział, że staram się jak nigdy i
trochę to wykorzystywał. A to przedłużenie jego wyjazdu do Holandii, a to ten
wyjazd z Alvesem, albo wakacje u jego rodziny w Maroko. Powoli zatracałam się w
tym kim jestem naprawdę, a kim staram się być z poczucia winy. Mimo to w Maroko spędzałam chyba najwspanialsze chwile.
Nie dość, że z nim to jeszcze z dala od błysku fleszy.
-Nie wyobrażam sobie, że mogłoby Cię tu
nie być ze mną – nad moim uchem dźwięcznie zabrzmiał głos Ibiego, który wrócił
właśnie do mnie na plażę.
-Co powiedział Jansen? – podniosłam
lekko głowę spoglądając na niego.
-Spływają jakieś propozycje, ale
jeszcze nic pewnego – westchnął. – Zresztą ja się nigdzie nie wybieram.
Po tych słowach złapał za olejek do
opalania by wetrzeć w moje plecy część jego zawartości. Zaczął się cały ten
transferowy zawrót głowy, a mój chłopak ostatnio nie za dobrze go znosił. Bał
się, że po Euro wiele będzie się mogło zmienić.
Starannie wmasowywał we mnie zawartość tubki, delikatnie przy tym
masując moje ciało. Ponownie rozległ się
dźwięk jego dzwonka.
-Znowu? – jęknęłam zrezygnowana
obracając szyję by spojrzeć na niego.
-To Jansen – rzucił ocierając ręce
ręcznikiem i uciekając na bok, by odebrać telefon.
Po dłuższym czasie wrócił i zajął
miejsce na leżaku obok mnie. Lekko się podniosłam, by móc go obserwować.
Uśmiechał się i śmiał sam do siebie. Było w tym coś dziwnego. Do tej pory każda
rozmowa z Robem pozostawiała jakiś cień niepewności i podenerwowania na jego
twarzy. Tym razem śmiał się sam do siebie.
-Z czego się tak cieszysz?- spojrzałam
na niego badawczo.
Momentalnie spoważniał, otworzył oczy i
zaczął patrzeć na mnie.
-Mamy wakacje, czemu mam się nie
cieszyć?
Pokręciłam głową z
niedowierzaniem. Położyłam się ponownie
na leżaku łapiąc kolejną porcję słońca. Maroko było fantastyczne. Te
krajobrazy, plaże, zwyczaje i tradycje. Byłam w zachwycie, a już za 2 dni
mieliśmy opuścić to państwo.
W Barcelonie powitała mnie na lotnisku
Isa. Wpadłyśmy sobie w ramiona. Ibrahim zniknął nam oczywiście pod pretekstem
odebrania jakiegoś telefonu. Jak to zaznaczył bardzo ważnego telefonu. Stałyśmy
i czekałyśmy na Holendra. W międzyczasie opowiadałam jej o wszystkim, co dane
było mi zobaczyć w ojczyźnie Afellaya. Kiedy zaszczycił nas swoją obecnością na
lotnisku udaliśmy się do domu. I tam właśnie wieczorem zaczął się prawdziwy
młyn.
-Za 5 dni wracam na treningi! – Ibrahim
stał przede mną i krzyczał. – Do jasnej cholery wciąż nie wiem czy zamieszkamy
w Mediolanie, Londynie czy zostaniemy tutaj, jasne?!
-Przepraszam, że chciałam tylko zapytać
czy coś wiesz… - burknęłam odwracając się na pięcie i kierując w stronę sypialni.
-Zawsze chcesz tylko zapytać! – złapał
mnie teraz za nadgarstek niemal go wykręcając.
-Puść mnie – warknęłam, a moje oczy się
zaszkliły. Uważnie spojrzał na mnie badając, jakby każdy szczegół mojej twarzy.
Jego uścisk zelżał, gdybym chciała to mogłabym bez wahania się z niego
oswobodzić. Ale ja stałam jak słup soli i patrzyłam na niego, wciąż
przeszklonymi oczami.
-Myślisz, że jest mi łatwo?- zaczął już
spokojniej. – Nawet nie wiem czy mam rozpakowywać walizki. Czy nie będę musiał
lecieć na jakieś testy. Nie jest mi łatwo, Monika.
Otarłam wierzchnią stroną dłoni łzę
ściekającą z mojego oka, wyswobodziłam swój nadgarstek z jego dłoni i ruszyłam
do sypialni rzucając na odchodne:
-Idę spać, mam jutro ślub do
obskoczenia.
Dzień ślubu Iniesty, na pewno nie prędko
go zapomnę. Stałam przed lustrem w garderobie i patrzyłam na swoje odbicie w
beżowej sukience z czarną kokardką w pasie i czarnymi szpilkami wetkniętymi na moje
stopy. Głośno westchnęłam. W lustrze pojawił się Marokanin, który teraz objął
mnie w talii opierając swój podbródek na moim ramieniu. Uważnie przyglądał się
mojemu odbiciu, by po chwili złapać kontakt wzrokowy w lustrzanym odbiciu.
-Ślicznie wyglądasz – szepnął mi na
ucho.
Lekko się uśmiechnęłam, ponownie
uważnie przyglądając się mojej kreacji, a następnie przenosząc wzrok na
chłopaka.
-Ty też – przyznałam szczerze
odwracając się przodem do niego i poprawiając mu krawat.
Podsunęłam się bliżej jego twarzy dając
mu krótkiego buziaka w usta. Przytrzymał mnie dłońmi za biodra i pocałował
długo i namiętnie, jak gdyby się czegoś bał.
Ślub Iniesty był nie tylko ogromnym
wydarzeniem dla piłkarzy, ale jak się okazało przede wszystkim dla
fotoreporterów. Tuż przy wyjściu z kościoła hiszpańskie gwiazdy obkupiła setka
fleszy. Dostrzegłam wzrokiem bujną czuprynę Puyola, a tuż obok niego Gerrarda.
Wesoło im pomachałam wyjaśniając przy tym Isie kim oni są. Tak zabraliśmy ze
sobą Isę nie chcąc po raz kolejny zostawiać jej samej w naszym domu. Mój wzrok
skupiał się teraz na pięknej kreacji Anny – prezentowała się naprawdę
prześlicznie. Kiedy przysięgali sobie wierność, miłość i uczciwość małżeńską aż
serce rosło. Spojrzałam na Ibrahima, który siedział obok mnie z poważną miną.
Złapałam go za rękę i lekko ścisnęłam sprawiając, że spojrzał na mnie. Pochylił
się nade mną i zaczął mnie całować.
-Przestań – cicho się zaśmiałam
opierając swoją głowę na jego ramieniu. – To ich moment nie nasz.
I wtedy para młoda się pocałowała,
pociekła po moim policzku jakaś pojedyncza łza wzruszenia, którą szybko otarł
Ibi. Właśnie w tym momencie dostrzegłam jego. Siedział kilka rzędów przed nami i jak gdyby nigdy
nic zatapiał swoje usta w jej ustach. Danielle Semaan. I nie powinno być to dla
mnie zaskoczeniem, bowiem sama chciałam ich zgody plus widziałam zdjęcia z fety
na stadionie w Kijowie, jednak zobaczenie tego na żywo było czymś zupełnie
odmiennym.
-Już tak nie płacz z tego wzruszenia –
Ibi ocierał teraz kolejne łzy, które wydostawały się spod moich powiek, a ja
nie wiem czy były to łzy wywołane ceremonią czy może tym, co właśnie widziałam.
Przyjęcie weselne było niesamowicie
dobrze zorganizowane. Czułam się jak w jakiejś bajce. Wszyscy byli dla siebie
mili i uśmiechnięci. Brakowało mi obecności Shakiry, z którą mogłabym
posiedzieć i poplotkować. Na szczęście miałam Isę, a obecność Kolumbijki
równałaby się tylko siedzącym blisko Gerrardem, a co za tym idzie również
Fabregasem. W efekcie siedziałyśmy w otoczeniu Ibiego, Daniego, Alexisa i
Thiago. Chłopcy cały czas rzucali żartami zrozumiałymi tylko dla nich,
bezustannie na zmianę się pesząc i czerwieniąc. Starałam się nawet ich nie słuchać, właśnie
skupiałam się na obserwacji tego kto przyszedł z kim i w czym. Dostrzegłam
wtedy jakąś kruchą i wysoką brunetkę stojącą wraz z Montoyą i Busquetsem. Obaj
panowie wydawali się nią niesamowicie zauroczeni, jednak ona szukała wzrokiem
kogoś innego. Wtedy mój wzrok wraz z jej się spotkał, a ona rozpromieniała
uśmiechem pokazując swoje śnieżnobiałe proste zęby i zaczęła machać do kogoś
siedzącego przy naszym stoliku.
-Znasz ją? – zapytałam szeptem Isy
wskazując jej ukradkiem dziewczynę, która powoli zaczęła zmierzać w naszą
stronę.
-Nie mam pojęcia, kim ona jest –
rzuciła Isa, jednak to co się stało nie wymagało tego komentarza. Ibi podniósł
się od stolika, przepraszając wszystkich na chwilę, podszedł do dziewczyny i
pocałował ją w policzek na powitanie. I nie było to takie powitanie jak mogło
mu wejść w krew w Hiszpanii, bowiem kiedy ta zawiesiła swoje ręce na jego szyi
coś szepcąc mu do ucha nie protestował. W tym samym momencie Thiago rzucił
krótkim „nie wierzę, że on to robi”, a Alves odpowiedział „to jeszcze nie
koniec”. Spojrzałam na nich zdziwiona, zupełnie nie wiedziałam co się dzieje.
Próbowałam uspokoić swój umysł od zbędnych myśli, kiedy chciałam znaleźć
ponownie Ibiego zniknął z pola widzenia. W głębi duszy zaczęłam panikować.
Siedziałam popijąc czerwone wino. Isa
tańczyła z Busquetsem, a chłopaki poszli wyrywać panienki. Ibrahim nie wrócił
do tej pory. Omiotłam po raz kolejny wzrokiem każdy stolik, jakby mając
nadzieję, ze to właśnie gdzieś tam dostrzegę skrzydłowego. Wtedy mój wzrok
spotkał się z tymi czekoladowymi tęczówkami, pospiesznie spuściłam oczy po
cichu modląc się o to by dał mi spokój.
Moje modły nie mogły zostać jednak wysłuchane.
-Zatańczymy? – zobaczyłam wyciągniętą
do mnie dłoń Katalończyka.
Złapałam głęboki oddech. Musiałam
kiedyś stanąć z nim twarzą w twarz. Prędzej czy później było to nieuniknione.
-Jasne – odpowiedziałam spoglądając na
niego, podając mu rękę i przywołując na moją twarz uśmiech.
Zaprowadził mnie na parkiet delikatnie
łapiąc za dłonie. Pech chciał, że DJ zapuścił w głośniku akurat wolny kawałek. Poczułam jak jego
dłonie wędrują na moją talię. Zaczął paraliżować mnie strach. Niepewnie oparłam
swój podbródek na jego ramieniu przymykając oczy. Zaczęliśmy powoli tańczyć
wśród wirujących par.
-Unikasz mnie – podjął rozmowę.
-Nie unikam – odpowiedziałam wygodniej
zawieszając swoje dłonie na jego ramionach. – Po prostu skupiam się na moim
związku.
-Nie byłaś na żadnym późniejszym meczu,
nawet na finale – rzucił z pretensją.
-Widziałam finał – uśmiechnęłam się
podnosząc teraz podbródek z jego ramienia. – W telewizji.
Zaśmiał się ze mną, a jedną z dłoni
przeczesał moje włosy i wsunął mi za ucho jakiś niesforny kosmyk.
-Nie odbierałaś ode mnie telefonów, nie
odpisywałaś na smsy – zaczął niepewnie.
-Tak było lepiej – uśmiechnęłam się
niepewnie. – Też byś tak zrobił, uwierz mi. Gdyby Ibi się dowiedział… Zabiłby
Cię.
-Nic nadal nie wie? – zatrzymał się
zdziwiony, co wywołało zaskoczenie wśród tańczących wokół nas.
-A Twoja dziewczyna wie? – spojrzałam
na niego tym samym wzrokiem co on na mnie, po czym oparłam podbródek na jego
ramieniu jednocześnie wprowadzając nasze ciała w ruch po parkiecie. – Gdyby
wiedziała pewnie nie bylibyście tu w charakterze pary. A Ibi nie wie i na razie
się nie….
Moją wypowiedź przerwał widok
tańczącego Ibrahima z tą modeleczką, która machała do niego kiedy siedział przy
stole. Znieruchomiałam próbując jednocześnie przemówić sobie do rozsądku, że to
tylko jeden taniec, że wcale nie zniknął z nią, że tylko mnie kocha. Widząc jak
obracają się i w obawie, że spotkam się ze spojrzeniem Ibiego oparłam się tak o
Cesca, żeby Holender mnie nie rozpoznał.
-Co jest? – szepnął pochylając się nade
mną. – Danielle nas obserwuje, więc panuj nad sobą okej?
-Cesc… - zaczęłam niepewnie,
wiedziałam, że zanim zadam mu pytanie będę musiała upewnić się co do jednej kwestii. – Przyjaźnimy się nadal?
-Jasne, że tak – poczułam jego usta na
czubku mojej głowy.
-Czy on mnie… no wiesz.. zdradza? –
spojrzałam mu teraz w oczy swoimi lekko przeszklonymi tęczówkami.
-O czym Ty pleciesz? – zaśmiał się
uważnie mi się przyglądając. – Mówisz o tym samym Afellayu, którego ja znam?
Nie zdradza Cię na pewno. Skąd to podejrzenie?
Opowiedziałam o wszystkim brunetowi,
kiedy tylko usiadł ze mną przy jakimś wolnym stoliku. Kiwał głową jakby
wiedział o co mi chodzi. Wtedy minął nas Ibi z idącą za nim tą samą brunetką co
wcześniej.
-Monika, Cesc – uśmiechnął się zajmując
wolne miejsce przy stoliku. – Poznajcie moją kuzynkę Dorien.
-Kuzynkę? – rzuciłam podejrzliwie
uważnie przyglądając się nienagannej sylwetce dziewczyny, która usiadła teraz
wolnym krzesełku.
-Tak kuzynkę – patrzył teraz prosto w
moje oczy. – A myślałaś, że kogo? Dorien jest modelką przyjechała na sesję do
jakiejś kampanii reklamowej.
-Bardziej wygląda jak podróbka Angeliny
– rzuciłam bardziej do Cesca niż do Ibiego wywołując przy tym uśmiech na twarzy
Katalończyka.
W tym samym momencie moją uwagę
ściągnęło zamieszanie panujące kilka metrów dalej. Sprawcami tego zamieszania
byli nie kto inny jak najlepsi kumple Ibiego. Kiedy zauważyli, że na nich
patrzę odwrócili się pogwizdując i powoli się rozchodząc.
-Co kombinują Twoi koledzy? –
spojrzałam ponownie podejrzliwym wzrokiem na Afellaya.
___________________________________________________________________________________________
Nie podoba mi się ten rozdział. Obiecuję, że kolejny będzie zdecydowanie lepszy. No i pominęłam Euro, bo obawiam się, że skupiłabym się bardziej na grze Hiszpanii, niżli na Ibim, a teog raczej chcielibyśmy uniknąć. Jestem otwarta na konstruktywną krytykę pod tym rozdziałem, na prawdę.
Zapraszam również na mojego nowego bloga - swimming-field . Coś nowego, coś czego w sumie chyba jeszcze nie było w historii blogów onetowskich i blogspotowych.
Widzę, że nie tylko ja nie śpię jeszcze :P Przy okazji zapraszam na nowość :)
OdpowiedzUsuńCzy gorszy? Bo ja wiem... Jest mało akcji, a dużo opisu tego, co się już wydarzyło i wtedy rozdział ma nieco inny charakter. Osobiście nie lubię "opowiadać" :P
Rozumiem, że Dorien to nowa postać, która ma trochę namieszać? :D Ok, niech, się dzieje :D
Czytając o Dorien, od razu do głowy weszła mi panna Rose, z którą to Ibi niegdyś miał kontakty xd
OdpowiedzUsuńOdcinek nie jest zły. Więcej opisów, a to bardzo lubię, bo można idealnie wczuć się w akcję.
Nie dziwię się zdenerwowania Ibiego, bowiem każdy piłkarz nie jest spokojny, kiedy chodzi o jego dalszą karierę, jego gra w Barcelonie stoi pod znakiem zapytania, mam nadzieję, że jednak zostanie.
Co do Fabsa, to przyznam : fajnie, że się pogodzili.
Może w końcu zostaną tylko przyjaciółmi, a to co działo się podczas Euro zostanie tylko między nimi.
Pozdrawiam ;*
A mi się rozdział podoba:D. Czuję się, jakbym tam była i widziała wszystko oczami Moniki, a jednocześnie świetnie znała jej uczucia. Naprawdę nie masz czego narzekać, kochana:P.
OdpowiedzUsuńA moje dodatkowe odczucia co do rozdziału...Cóż, myślałam, że Monika powie o wszystkim Ibiemu. Jak na razie balansuje na bardzo cienkiej linii, co może różnie się skończyć. Ale to już zależy od Ciebie:D. Pozdrawiam i lecę na Twój nowy blog:D
2: www.n--joy.blogspot.com ;-)
OdpowiedzUsuńzaraz zabieram się za czytanie :*
Kuzynka? haha to to Monika musiała mieć nieźle zdziwioną minę :D Hmm no ten Ibi się zachowuje jak dupek, więc wcale bym się nie zdziwiła jak M szukałaby wsparcia u cesca (mimo, że jest w związku daniellą). Hmm coraz bardziej to wygląda jak opowiadanie o fabsie, a nei o Ibim ;-) tak więc niech lepiej się ten drugi zmieni!! ;*
OdpowiedzUsuńciekawe czy Ibi w końcy dowie sie o wszystkim. Monike chyba drecza wyrzuty sumienia i w koncu to z siebie wyrzuci. Szkoda mi trochę Fabregasa ale mam nadzieję, że zostaną dobrymi przyjaciółmi :) A no i ciekawi mnie co też kombinują kuple Ibiego :D
OdpowiedzUsuńOdcinek swietny i ciekawy. Dobrze ze pominelas euro i skupilas sie na Ibim xd swoja droga ciekawie zapowiada sie koncowka...co oni wymysla?zaniepokoilam sie jak zobaczylam a raczej przeczytalam o o tej jak sie pozniej okazalo kuzynce Ibiego...czy to oby napewno kuzynka?
UsuńP.s jak mnie onformujesz ma blogu to rob to w zakladce 'informator' z gory dziekuje.
Czekam na nowosc^^
// inszaaaa
Chyba sobie żartujesz? Kocham ten rozdział, kocham to opowiadanie! Ono jest z każdym odcinkiem coraz lepsze! Mimo wszystko wolałabym żeby Monika była z Cescem, ale to tylko moja chora artystycznie wizja ; ) Jestem ciekawa jak to się potoczy, bo robi się ciekawie. Zobaczymy czy zwycięży miłość, czy poczucie winy. Pozdrawiam gorąco, nie mogę sie doczekac i wchodzę na nowego bloga! :***** [bataille.bloog.pl]
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo mi się podoba, wczytuję się w nie z każdym kolejnym odcinkiem. Zaczyna robić się coraz bardziej ciekawie, zwłaszcza jeżeli chodzi o Monikę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;-**
http://bataille.bloog.pl/ - zapraszam na nowość. ;)
OdpowiedzUsuńps. chciałam wczoraj skomentować Phelpsa, ale wymagane jest konto na google, tu jakoś nie, nie wiem czemu ;c
U mnie nowość na pokaz-mi-jak-wyglada-niebo.blogspot.com
OdpowiedzUsuńcoś nowego na http://recklessxrelentless.blogspot.com zapraszam :)
OdpowiedzUsuń