sobota, 29 września 2012

23. Wszystko co dobre, kiedyś się kończy

Kiedy zadzwoniłam do Shakiry z pytaniem o to czy nie znajdzie dla mnie jakiejś pracy od razu zaproponowała mi udział w jej trasie w roli tancerki. Zgodziłam się. Musiałam coś zrobić, ruszyć się, nie siedzieć w domu. W domach przecież się umiera. Cesc przyjął to dość obojętnie. Teraz mogę to śmiało powiedzieć ja i moja narkotykowa przygoda zepsuliśmy to wszystko, co było między nami. 4 dni później byłam już z blondynką w podróży po Europie. Jeden tydzień w Europie, kolejny w Barcelonie, kolejny znowu w Europie i tak w kółko, aż do miesięcznego tournee po Stanach. Moje życie intymne z Cesciem nie ulegało żadnym zmianom, a on ciągle powtarzał, że musi się przełamać. Byłam bezradna, nic na niego nie działało. Dlatego kiedy spotkałam Ibiego na jednym z koncertów nie wahałam się długo. Zaczęło się od nic nie znaczącej kolacji, a skończyło w wynajętym specjalnie na tą noc pokoju hotelowym.
-Muszę Ci się do czegoś przyznać - westchnął leżąc na mnie. - Jestem z Dorien.
-Cesc nie chcę się ze mną kochać - wyrzuciłam do z siebie wyginając się następnie w łuk.
-Co? - Ibrahim zatrzymał się i spojrzał na mnie. - Jak to? Co z nim nie tak?
Czułam jego dłonie na moich piersiach i wtedy zdawałam sobie sprawę z tego jak brakowało mi tego dotyku. Tego albo każdego innego. Mijał już prawie drugi miesiąc od kiedy spędzałam podobnie czas z Cesciem.
-Normalnie - westchnęłam głaszcząc go po głowie. - Uważa, że brałam, bo mnie nie zaspokajał. Teraz nie chce zostawiać mi niedosytu.
-Zgłupiał? - Holender zaśmiał się całując mój dekolt.
Mój romans z Ibim oczywiście przedłużył się. Przyleciał do mnie dwa razy do USA. Ja latałam do niego podczas tych tygodniowych przerw na Barcelonę pod pretekstem odwiedzin u rodziców. Cesc niczego się nie domyślał, ani na nic nie miał ochoty, więc ja korzystałam. Stany dostarczyły mi wielu wrażeń, nie tylko tych związanych z Afellayem. Dzięki narzeczonej Geriego miałam okazję zwiedzić na prawdę ładny kawałek świata. Słyszałam nie raz jak ta dwójka zakochańców wisiała na telefonie, podczas gdy ja czekałam choćby na głupią wiadomość od Cesca. Wiedziałam, że między nami się psuje, jednak jeszcze nie zdawałam sobie sprawy, że aż tak bardzo.


Po okrągłym miesiącu koncertowania wróciłyśmy na pełny tydzień do Barcelony. Ani Gerrard, ani Cesc nie wiedzieli, że to właśnie dziś wracamy. Chciałyśmy im zrobić niespodziankę, dlatego też zaraz po zostawieniu rzeczy w domach pojechałyśmy na stadion, gdzie Katalończycy rozgrywali swój mecz. Przed skierowaniem się na trybuny stanęłyśmy w tunelu celem przywitania się z nimi przed meczem. Pique od razu widząc swoją narzeczoną podbiegł do niej i przytulił ją do siebie. Wzrokiem pospiesznie odnalazłam Fabregasa stojącego parę metrów dalej z Messim. Nasze spojrzenia się spotkały, patrzyłam na niego uśmiechając się, on rozmawiał z Leo.
-Cesc - uśmiechnęłam się poruszając ustami na kształt jego imienia.
Jednak nie reagował. Niby mnie widział, niby nie mógł oderwać ode mnie wzroku, ale rozmawiał z Messim i był jakby nieobecny. Po chwili odwrócił się na pięcie i skierował do wyjścia na boisko. Milczałam, nic nie mówiłam. Odmachałam tylko Pique, po czym razem z Kolumbijką udałam się do trybuny honorowej. Przez pierwszą połowę byłam zupełnie nieobecna. Nie wiedziałam co się dookoła mnie dzieje, która drużyna prowadzi, czy ktoś z naszych doznał kontuzji czy nie? Czułam jak łzy zbierają się w moich oczach. Nie wiedziałam co się dzieję z moim chłopakiem. Sposób na dowiedzenie się był jeden. Obróciłam się lekko do tyłu przypominając sobie o tym, że jego boks zawsze tętnił życiem jego rodziny.
-Shaki, przepraszam - rzuciłam wstając i wychodząc z mojej trybuny.
Skierowałam się do loży, w której miałam nadzieję spotkać Carlotę. Siedziała tam z rodzicami. Przywitałam się ze wszystkimi serdecznie się uśmiechając. Siostrę piłkarza pocałowałam w policzek i przysiadłam obok niej.
-Jak stany? - uśmiechała się do mnie i próbowała nawiązać kontakt. - Cesc nie mówił, że dziś wracasz.
-Stany jak stany - spojrzałam na nią. - Cesc nie wiedział. Może gdyby wiedział mógłby, chociaż udawać.
-Co jest? - zaciekawiło ją moje stwierdzenie.
-Carl, on już mnie nie kocha - westchnęłam czując jak za chwilę z moich oczu polecą łzy. - Dzisiaj nawet mi nie pomachał jak tam do niego poszłam. Stał z Leo i patrzył na mnie jakby zobaczył ducha.
-Zdziwił się - poczułam jak mnie obejmuje, ja w tym czasie chcąc ukryć łzy zakryłam sobie część twarzy dłońmi.
-On już nawet nie chcę się ze mną kochać - szepnęłam nie chcąc, by usłyszał to ktoś poza dziewczyną. - Między nami już nie jest jak było... Kocham go i nie chcę go stracić.
-Monika... - patrzyła na mnie tą kopią oczu Cesca, a ja zdawałam sobie sprawę z tego jak bardzo mi brakuje jego spojrzeń. - Musisz chyba o czymś wiedzieć... Wolałabym, żeby on Ci powiedział, ale...
-Co jest? - czułam jak moje oczy zaszkliły się już w pełni. - Ma kogoś?
-Nie to nie to. - uspokajała mnie. - Po prostu Cesc od jakiegoś czasu mieszka z nami.
-Co? - patrzyłam teraz na nią tymi zaszklonymi oczami, nie wytrzymałam. - Przepraszam.
Podniosłam się i skierowałam do jednej z łazienek. Sama nie wiem jak długo tam stałam. Czasu wystarczyło na to, żebym się uspokoiła i zdążyła na przerwie pobiec w stronę szatni piłkarzy. Kiedy stanęłam pod drzwiami piłkarzy Blaugrany, te nagle się otworzyły i wyszedł z nich roześmiany Cesc. Widząc mnie momentalnie spoważniał.
-Co tu robisz? - złapał mnie pod ramię i odsunął na bok. - Wiesz, że muszę się skupiać na drugiej połowie.
-Zawsze się musisz skupiać - próbowałam zachować spokój, jednak potok moich łez był silniejszy. - Ja się już nie liczę. Ja i moje uczucia zeszliśmy na drugi tor. Wiesz, co? Może i to wszystko zepsułam, ale próbowałam przynajmniej naprawić. Ale Ty tego nie chcesz naprawić. Kiedy zamierzałeś mi powiedzieć, że mieszkasz u rodziców? Jak wróciłabym do domu i nie znalazła Twoich rzeczy?
-To nie tak - złapał mnie za nadgarstek. - Mieszkam tam jakiś czas. Nie było Cię.
- A ty przez ten cały miesiąc wysiliłeś się na dwa smsy! "Doleciałaś?" i "To dobrze". - warknęłam ocierając swoje własne łzy, miałam to gdzieś, że za chwilę się rozmażę. Patrzyłam teraz w te jego czekoladowe tęczówki i nie mogłam się pohamować. - Kocham Cię, Cesc, ale Ty to zaczynasz rujnować! Mówiłam Ci, że wzięłam to nie dlatego, że źle mi z Tobą, tylko dlatego, że mi Ciebie brakowało!
-A potem wyjechałaś! - teraz on warknął odwracając się po chwili i spoglądając na zegar.
-Pilnowałeś mnie na każdym kroku. Musiałam coś ze sobą zrobić, jakoś specjalnie nie protestowałeś. Zraniłam Cię, okej... Tylko, że od 2 miesięcy to Ty mnie ranisz! Brakuje mi Ciebie zrozum to!
Po tych słowach ze łzami w oczach odwróciłam się na pięcie i skierowałam w stronę wyjścia ze stadionu. Tuż za rogiem wpadłam w objęcia Carloty, która musiała słyszeć naszą rozmowę. Czułam też jak brunetka kręci głową prawdopodobnie do brata, który musiał stać za moimi plecami. Nie obchodziło mnie to. Uspokoiłam się nieco i byłam gotowa do podróży do domu. Po drodze wykręciłam numer do Isy, tylko ona mogła mi pomóc, a na meczu nie namierzyłam jej na żadnej z trybun.

Siedziałyśmy z Isą w salonie. Ja ze łzami w oczach, ona z kubkiem herbaty w dłoniach. Opowiedziałam jej całą historie począwszy od ecstasy, za które też od niej oberwałam po głowie, a skończywszy na wydarzeniach sprzed godziny. Pocieszała mnie, bo co innego mogła zrobić. Kilka razy zmieniała nawet temat na moją podróż po USA, ale to ja wracałam do punktu wyjścia.
-Musicie porozmawiać - rzuciła w pewnym momencie stanowczo. - Tylko to będzie mogło Wam pomóc.
-Porozmawiać? - zaśmiałam się nerwowo. - Jak ja nawet nie wiem, kiedy on tu się pojawi. Spakował manatki i uciekł do mamusi.
-Monika... - usłyszałam jej szept, który już niejednokrotnie w życiu próbował mnie uspokoić. - Zobacz ile razem już przeszliście. Zobacz ile Ty przeszłaś z nim i z Ibim. Nie wytrzymasz tego?
-Może też powinnam uciec do rodziców? - spojrzałam na nią pytającym wzrokiem.
Rozsiadła się wygodniej w fotelu i tylko pokręciła głową. I wtedy usłyszałyśmy zgrzytnięcie zamka. Spojrzałam na zegarek, a następnie zamarłam. Uśmiechnęła się do mnie podnosząc do góry kciuk. Milczałam, kiedy usłyszałam dźwięk odkładanej torby, a potem jego kroki. Zaczynałam głęboko i powoli oddychać chcąc się jakoś uspokoić.
-To ja może Was zostawię - uśmiechnęła się do mnie, podczas gdy ja zaczynałam mordować ją wzrokiem.
Poczekał, aż Isa wyjdzie z domu, a następnie usiadł na stoliku stojącym na przeciwko mnie. Nie miałam nawet odwagi na niego spojrzeć. Wbiłam swój wzrok w spodenki, które miał na sobie. Poczułam jak swoimi rozgrzanymi dłońmi obejmuje moje.
-Chyba powinniśmy porozmawiać - szepnął ściskając jedną ze swoich dłoni moją.
-Carlota Cię przysłała? - siliłam się na obojętność, niestety wychodziła mi tylko bezsilność.
-Sam się przysłałem - poczułam jego dłoń na moim policzku i odruchowo przymknęłam powieki. - Powinienem był Ci powiedzieć...
-Owszem powinieneś - rzuciłam dość oschle, a następnie podniosłam swój wzrok tak, że teraz patrzyłam na jego pełne usta. - Przypomnę Ci: nie zrobiłeś tego.
-I to mój błąd...
-Gratuluję przyznania się do błędu - bąknęłam podnosząc wzrok i spoglądając w jego tęczówki. - Cesc, zrozum to do cholery, że ja Cię kocham i nie chcę Cię stracić...
-Przepraszam - poczułam jak podsuwa swoją twarz bliżej mojej i po chwili zaczyna mnie delikatnie całować.
Ścisnęłam dłoń, którą do tej pory obejmował swoimi palcami, a wolną rękę położyłam teraz na jego policzku z nową siłą przylegając do jego ust. Pociągnął mnie za rękę w swoją stronę sadzając mnie na swoich kolanach.
-Naprawmy to mała - usłyszałam, gdzieś koło mojego ucha i lekko się uśmiechnęłam. Pociągnęłam go za rękę na górę z nadzieją, że wszystko na prawdę zacznie nam się układać.
Cesc jednak po chwili zaczął zacierać dobre wrażenie. A wszystko podczas, gdy leżał na mnie i całował mnie w usta i szyję. Nagle gwałtownie się podniósł siadając obok mnie.
-Ok.... Może jeszcze trochę wytrzymam - szepnęłam, również siadając na łóżku obok niego. - Śpij chociaż dzisiaj tu ze mną. Ja się naprawdę za Tobą stęskniłam.
-Powiedziałem już mamie, że wrócę do domu dzisiaj. Powinienem wychodzić, robi się późno. - westchnął wlepiając wzrok w martwy punkt na ścianie.
- Skończyłeś 26 lat.... Jesteś dorosły, nie mieszkasz z rodzicami. Nie musisz im mówić, że nie wrócisz dzisiaj na noc do ich domu - złapałam go za podbródek obracając w swoją stronę. - To jest Twój dom Cesc.
-Muszę jej powiedzieć, nie chcę jej martwić - patrzył na mnie odgarniając mi jednocześnie włosy. - Najlepiej tam pojadę.
Ja miałam, jednak lepszy plan. Wykorzystałam chwilę nieuwagi i wyciągnęłam z jego kieszeni telefon. Podczas kiedy on próbował mi go zabrać, ja wykręcałam numer jego ukochanej siostry.
-Carlotta? - rzuciłam szczerząc się teraz do Katalończyka. - Możesz powiedzieć Waszej mamie, że Cesc nie wraca dzisiaj do domu? Tak śpi u siebie... Nie wiem wymyśl np. że stęsknił się za swoją dziewczyną... No nie wiem czy się stęsknił, nie powiedział mi jeszcze o tym....
Kiedy zakończyłam rozmowę z dziewczyną odłożyłam jego telefon na szafkę nocną, a następnie skierowałam się do łazienki. Czasem dobrze mieć po swojej stronie młodą Fabregasównę...


Rano zbudziły mnie promienie słońca wpadające przez okno do sypialni. Cesca nie było już obok, co było dość dziwne zważywszy na to, że była niedziela wolna od treningów i dość wczesna godzina. Zawsze to on był osobą, która lubiła dłużej pospać. Dzisiaj jego nieobecność na poduszce obok mnie zwyczajnie była dla mnie niespodzianką. Podniosłam się i szybko przebrałam, a następnie skierowałam na dół do kuchni. Przygotowałam sobie szybko śniadanie, a następnie sięgnęłam po telefon wykręcając numer Katalończyka. Niestety dzwonienie do niego było złudne, a moje starania poszły na marne. Nie miał najwyraźniej ochoty ze mną rozmawiać. Tego dnia przyleciał na kilka dni do Barcelony, także Ibi. Sezon w Niemczech dobiegł końca, a więc Holender oficjalnie kończył swoje wypożyczenie. Umówiłam się z nim u niego w hotelu. To miał być nasz ostatni raz przed jego wielkim transferem do jednego z londyńskich zespołów. Ten czas spędzony z nim dopiero uświadamiał mi jak bardzo brakuje mi tej relacji z Cesciem, którą reprezentowaliśmy. Brakowało mi jego dotyku, jego ramienia, jego pocałunków. Brakowało mi tego, co nas łączyło. Ibrahim tamtego popołudnia uświadomił mi jak bardzo zależy mi na tym, żeby odzyskać Cesca.


_____________________________________________________________________
Proszę bardzo nowość. Trochę znowu namotałam/namotam ale mam nadzieję, że się spodoba.
Miłej lektury. Pozdrawiam.


P.S. Nie mówcie mi nic o dzisiejszym londyńskim derby.....

24 komentarze:

  1. Nareszcie, myślałam że się nie doczekam!! :PPP
    Hmm.. do Cesca mam taką jakąś słabość, mam ochotę zamordować wszyskich którzy go tu krzywdzą (chociaż nie podoba mi się, ani nie jest moją "miłością-celebrytą" :P). Wydaje mi się taki.. nieporadny. :P
    Namieszałaś, namieszałaś. Ciekawa jestem jak to się wszystko skończy.
    Stanowczo za krótko!

    OdpowiedzUsuń
  2. że co?! no weeeź, dlaczego Monika nie może wrócić do Ibiego?! ty sobie jaja robisz?! mają być razem! WON Z CESCIEM I DORIEN!
    czekam na nowość :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Na kilometr widać, że Monika i Cesc nie są ze sobą szczęśliwi... Muszę poprzeć @inszaaa, no weeeeź xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Fabs to maminsynek.. Znowu pokazał, że Monika zeszła na drugi plan.. Nie lubię tego. Popieram moje poprzedniczki, brakuje mi jej związku z Ibim! ;<
    Oni muszą do siebie wrócić!! <3
    Co do Derbów, to masakra! o.o Londyn miał być czerwony...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://www.bloem-van-de-liefde.blogspot.com/ zapraszam! :)

      Usuń
  5. Ejj..Ja kocham zarówno Afellaya jak i Cesca, no, ale weź żeby Monika była z tym pierwszym..no proszę, no ; )

    OdpowiedzUsuń
  6. Eh...ależ ty mieszasz ;D Choć nie powiem, że mi to przeszkadza, czy coś ;P Cesc jest dziwny i zachowuje się mega dziwnie. Mieszka z rodzicami? ;O No nic, mam nadzieję, że szybko napiszesz kolejny.
    Nie tylko ty nie chcesz mówić o derbach...
    Pozdrawiam i życzę weny. A co z blogiem o Phelpsie, hm? :)

    OdpowiedzUsuń
  7. A temu o co chodzi?! Nie lubie tego ze się tak dziwnie zachowuje, czuje że kryje się za tym coś bardzo nie fajnego. Może dowiedział sie jakoś o romansie? Ugh lepiej żeby szybko zaczął sie zachowywać normalnie, bo przecież musza żyć długo i szczęsliwie ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. A temu o co chodzi? Facet jest dorosły, a zachowuje się jak dzieciak. Ale mam nadzieje, ze to chwilowe i za chwile wszystko sie ułoży.

    OdpowiedzUsuń
  9. :O

    Nie podoba mi się, że Monika zabawia się z Ibim, to w końcu jej były i wgl, ja bym chyba tak nie umiała.

    Co się dzieje z Cescem? Chyba musi być powód tego, że stał się nieobecny, trochę bez uczuć...

    Mam nadzieję, że szybko to wyjaśnisz. Pozdrawiam ciepło :**** [bataille.bloog.pl]

    OdpowiedzUsuń
  10. Zapraszam na nowość,
    pasion-y-el-amor.blogspot.com

    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tylko w światku Kanonierów, tak naprawdę.
      Jeżeli mam być szczera, to ogólnie ujmując, wczorajszy mecz mi się nie podobał. Mateu krzywdził obie drużyny.
      Sevilla grała bardzo dobrze, ale oczywiście cieszę się z wygranej FCB, która zresztą im się należała za walkę do końca.
      Medel z kolei sam jest sobie winny- dał się sprowokować.
      A czy regularnie? Hmm.. nie wiem, ale bardzo możliwe, że następną notkę dodam własnie 2.10. :P No i obowiązkowo po el clasico! :PP
      Mam nadzieję, że zetrzemy ten uśmieszek z twarzy znienawidzonego przeze mnie CR7 :P

      Usuń
    2. Co znaczy u Ciebie "systamatycznie"? :)
      nie mogę się doczekać!

      Usuń
  11. Łał, tego się nie spodziewałam. Bardzo zadziwia mnie Cesc, bo zachowuje się dosyć dziwnie. Kiedy może mieć obok siebie Monikę, kiedy może być tylko jego, zwyczajnie ją zbywa. No i dalej ta relacja z Ibim... Hm, mam nadzieję, że wreszcie im się odrobinę ułoży. :)

    Tsa, londyńskie derby... Pierwszy raz w życiu cieszę się, że nie miałam możliwości oglądania meczu.

    OdpowiedzUsuń
  12. no kurde ona mnie zadziwia.. niby kocha Fabregasa, a ciągle robi to z Ibim, no ja wiem to jest akt fizyczny, ale to jest nie fair wobec nich i ona sama siebie też okłamuje, przestaje mi się to podobać.
    czekam na kolejne!

    OdpowiedzUsuń
  13. 17 www.somewhere-in-barcelona.blogspot.com ;-)

    OdpowiedzUsuń
  14. Zapraszam na nowość, dodaną wg. systemu- kolejna część w dniu/dzień po meczu Barçy :)

    pasion-y-el-amor.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się jakoś to pogodzić. Myślę, że z czasem moje opowiadanie będzie lepsze i uda mi się zawrzeć odpowiednie proporcje poszczególnych bohaterów w każdej notce, a przy tym utrzymać to wszystko w sensownej i logicznej całości. :)

      Jak emocje po meczu?
      Mnie aż nosi przez tą końcówkę!

      Usuń
  15. Nie trzeba być fanem, żeby wyzwalać jakieś tam emocje. :P

    OdpowiedzUsuń
  16. nowość!! Zapraszam:))
    karim-and-love-story.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie rozumiem, o co chodzi Fabregasowi... Z tym tekstem, że musi wrócić do domu to kompletnie mnie już rozwalił. Ogólnie, wszystko bierze jakoś zbytnio do siebie, nie będzie im łatwo przetrwać, jeśli nie będą się do siebie w ogóle zbliżać... Troszeczkę mnie zawiodło, że bohaterka chce walczyć o Fabregasa, myślałam, że jednak będzie z Ibim. :D

    OdpowiedzUsuń
  18. jeśli jeszcze jesteś zainteresowana i jeszcze w jakimś stopniu ciekawa, co nudnego może się wydarzyć na moim blogu - zapraszam na (wreszcie!) nowy rozdział: http://rok-w-raju.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń