Następnego dnia zwlekłam się z łóżka
uprzednio ściągając zwłoki Afellaya ze mnie.
Ruszyłam schodami w dół w dalszym ciągu mając na sobie tylko koszulkę
ledwo zasłaniającą mój tyłek. Nie zdążyłam wejść do kuchni, a rozległ się
dzwonek do drzwi. Jakby zapominając co mam na sobie skierowałam się do drzwi
wejściowych i jednym ruchem je otworzyłam. Lecz to co tam zastałam przerosło
moje oczekiwania. Spodziewałam się skacowanego Daniego albo Alexisa.
Ewentualnie Thiago. Zastałam Busquetsa machającego kluczykami od samochodu, za
nim stał wysoki brunet o niebieskich oczach i promienistym uśmiechu, a tuż za
nimi Cesc. Spojrzałam kolejno na każdego z nich. Busquets uważnie mi się
przyglądał, nowy uśmiechał się perliście co chwilę patrząc w ziemię, a Cesc
wbijał wzrok w ziemię rozkopując ją lekko przy tym butem.
-Fabregas! – zawołałam. – Chcesz mi
posadzić kwiatki?
Spojrzał na mnie zdziwiony jednocześnie
zaprzestając ruchy stopą.
-Nie? To nie kop mi dołków. –
wystawiłam język, wciąż się śmiejąc.
-Jest Ibi? – Busquets zmarszczył lekko
brwi i po chwili zrozumiałam, że wzrok każdego z nich powędrował teraz na moje
nagie uda.
-Eeee. – zająknęłam się. – Jest. Wejdźcie. Zawołam go zaraz na dół.
Zostawiłam im otwarte drzwi i
pospiesznie udałam się na górę, weszłam do sypialni sięgając po świeżą bieliznę
i szybko ją nakładając. Co ja mówię weszłam? Raczej wbiegłam, wpadłam jak
torpeda.
-Śpiochu wstawaj! – zaświergotałam mu
nad uchem lekko go szturchając. – Chłopaki przyszli do Ciebie!
Ten jednak ani drgnął, usiadłam na nim
okrakiem zaczynając po nim skakać, pech chciał, że za pomocą łaskotek nie
mogłam go obudzić. Zwyczajnie ich nie posiadał.
Ten jednak zamiast się obudzić przyciągnął mnie do siebie przyciskając
do swojej klatki piersiowej.
-Ciszej… - szepnął zachrypniętym głosem
lekko się uśmiechając.
-Przyszedł do Ciebie Sergio, Cesc i
jakiś jeszcze jeden. – rzuciłam ze stoickim spokojem powoli uwalniając się z
jego uścisku.
-Jak chciałaś się ze mną kochać nie
musiałaś mnie budzić zwalając tego na to, że ktoś do mnie przyszedł – zaśmiał
się całując mnie w czoło.
-Zrozum, że oni siedzą na dole i
czekają na Ciebie – moja cierpliwość powoli się kończyła. – Umówiłeś się z
nimi, a potem za dużo wypiłeś. Zdarza się, ale kaca wyleczysz jak już z nimi
pogadasz.
Po tych słowach naciągnęłam dresy i
zeszłam na dół do gości siedzących w salonie. Zaparzyłam każdemu herbatę i
obserwowałam to jak Isa i Sergio udają, że nic między nimi nie ma.
-Nie udawajcie – nie wytrzymałam w
końcu odstawiając kubek z napojem, a cała czwórka spojrzała na mnie zdziwiona.
– Przecież coś jest między Wami.
Wskazałam na Isę i Sergio, którzy
siedzieli obok siebie. Chłopak w popłochu wykonał dziwny ruch ręką, wywołując
uśmiechy na twarzach nas wszystkich.
-Zabrałeś z jej kolana rękę – zaśmiał
się najmłodszy z obecnych zawodnik.
-Jak komuś coś powiecie - warknął posyłając każdemu z nas po kolei
spojrzenie pełne grozy.
-Ja tam nikomu nie powiem – Ibrahim
uniósł ręce do góry w geście obrony schodząc po schodach. – Już znam metody Busquetsa. Ale wracając do
waszej wizyty: co jest tak ważnego, ze nachodzicie mnie tak rano?
Holender usiadł na oparciu fotela, na
którym siedziałam, objął mnie i pocałował w skroń. Dostrzegłam reakcję
Fabregasa, a raczej jej brak. Coś mi tu nie grało. Jeszcze nie wiedziałam, że
kilka dni później to ja się bardzo zdziwię. Powoli przeniosłam wzrok na Busquetsa, a
później na najmłodszego z chłopców.
-Obiecałeś, że zajmiesz się Bartrą –
zaczął Cesc. – Wiesz wakacje wzywają, urlopy mistrzów.
Spojrzałam na Ibiego, w którym zaczęło
się coś gotować, brakowało, żeby Cesc dodał o pewnej przyszłości w klubie.
Gwarantuję, że wtedy Ibi wybuchłby niczym popcorn robiony samodzielnie w domu.
Delikatnie dotknęłam jego ramienia chcąc okazać mu jakoś wsparcie i
jednocześnie go uspokoić.
-Marc – rzucił do młodego jak się
później okazało obrońcy. – Ile lat grasz już w Barcy B?
-Będą ze trzy – westchnął chłopak, a ja
dostrzegłam jak Ibi przygląda się Cescowi.
-I nie znasz miasta? – Marokańczyk
kontynuował. – W czym Ci dokładnie pomóc? Chcesz iść na imprezę? Pomóc wyrwać
Ci panienkę? Aua! – za ostatnie pytanie oberwał ode mnie po kolanie. – Nie to
kolano – spojrzał teraz na mnie przypominając mi, że to właśnie to kolano miał
operowane.
-Nie no na mieście się znam, na
dziewczyny też nie narzekam. A co do klubów to… Chyba to ja mógłby Ciebie
zabrać do jakichś lepszych, bo te gdzie ciąga Cię Thiago – brunet pokręcił
głową, by po chwili unieść ręce w geście obronnym. – Mówię co opowiadał mi
Rafinha
-Rafa jest młodszy od nas wszystkich tu
zebranych – bąknął Ibi. – Jak widać Marc nie potrzebuje mojej pomocy. Jasne
zabiorę go czasem na trening samochodem jak będę jechał na niego.
-To dobrze – Busquets się uśmiechnął
kiwając głową i nieco swobodniej obejmując teraz ramieniem Isę, ewidentnie było
widać, że się trochę zapomniał, bo po chwili na jego twarzy widoczne było zawstydzenie.
-Busi przyszedł do Isy – Ibrahim teraz
uważnie przyglądał się Cescowi trzymając swoją dłoń na moim udzie. – A ty? Po
co przyciągnąłeś tutaj młodego?
Niepewnie spojrzałam na Katalończyka i
ledwo zauważalnie pokręciłam przecząco głową. Gdybym mogła teraz zobaczyć moje
spojrzenie, z pewnością tkwiło w nim tyle strachu, co nigdy dotąd. To wszystko
co robił i jak zachowywał się teraz Ibrahim jedynie nakłaniało mnie do
przekonania, że o czymś się dowiedział. Cesc posłał mi przelotne spojrzenie i
lekko się uśmiechnął.
-Sprawdzam tylko czy znowu jej nie
zranisz – zaśmiał się. – No wiesz, jak na Euro. Uwierz mi 2 kobiety do
pocieszania w Twoim życiu to zdecydowanie za dużo.
Po tych słowach Cesc podniósł się ze
swojego miejsca i skierował do wyjścia. Siedziałam jak osłupiała odprowadzając
go wzorkiem. Nie zwróciłam nawet uwagi na to, że chwilę po nim nasz dom opuścili
też pozostali piłkarze Azulgrany. Nie zwróciłam też uwagi na to, że Isa
zniknęła z pokoju, a Ibrahim komentując coś pod nosem przesiadł się na kanapę,
na której uprzednio siedzieli Katalończycy włączając telewizor i rozkładając
się na kanapie. Po dłuższej chwili przeniosłam swój wzrok na niego. Opalony i
uśmiechnięty od ucha do ucha siedział i oglądał jakiś film lecący w telewizji.
Podniosłam się z fotela i zajęłam miejsce obok niego wtulając się w jego ciepły
tors. Spojrzał na mnie z góry i ponownie się uśmiechnął obejmując mnie teraz
ramieniem i krótko całując w usta. Takie poranki mogłam spędzać codziennie. Po
chwili w mojej głowie zaświtała jednak jedna myśl, jakby przypomniała o swoim
istnieniu.
-Czemu się z nim kłócisz? – niepewnie
podjęłam temat jego dzisiejszej rozmowy z Cesciem.
-Nie kłócę się. – poprawił teraz moje
włosy opadające mi na twarz. – Po prostu się z nim drażnię. Zresztą….
-Zresztą, co? – zaciekawiło mnie
westchnięcie ukochanego, w którym wyczułam drugie dno.
-Odkąd nie wiadomo co z moim klubem
starają się mnie czymś zająć. – zrobił krótką przerwę w czasie, której
przełączył kanał. – Cała Barca. Zgadali się i doszli do wniosku, że jak zajmę
się czymś to będę mniej myślał, stąd dzisiaj ten pomysł z Bartrą.
Spojrzałam na niego i lekko się
uśmiechnęłam głaszcząc go po policzku. Miał przyjaciół, których w tym momencie
nie doceniał. Tego dnia zdałam sobie sprawę z tego, że dopiero kiedy coś
tracimy zaczynamy to doceniać.
-Chcą dla Ciebie dobrze – szepnęłam
jakby bojąc się, że Isa siedząca na górze usłyszy wszystko i podkabluje nas
Busiemu. – Tak się zachowują przyjaciele…
-Nie lubię jak ktoś na siłę chce mi
zagospodarować wolny czas – bąknął zaglądając teraz w moje oczy. – Wolałbym się
skupić na kopaniu piłki.
-Wiem, że nie lubisz. – przyznałam mu
rację, bowiem kłamstwem byłoby nie przyznanie jej. – I na pewno skupienie się
na grze byłoby rozsądniejsze, ale zobacz… Teraz siedzisz przed telewizorem i o
czym myślisz?
Moje pytanie przerwała chwila ciszy i
zastanowienia. Zmarszczył lekko brwi, by za jakiś czas wyraz jego twarzy wrócił
do jego normalnego stanu.
-Myślę o Tobie i wczorajszym wieczorze
– szepnął mi do ucha uprzednio się nad nim pochylając i muskając mój płatek
uszny.
-Ibi – szepnęłam odsuwając go lekko od
siebie. – Przestań, Isa siedzi na górze.
-Isa, Isa, Isa – jęknął opadając na
kanapę. – Nie jest małą dziewczynką i….
-A my nie jesteśmy nimfomanami –
przerwałam mu wstając i zbierając kubki. – Co dziś robisz?
-Pewnie pójdę na spotkanie z Robem, po
południu umówiłem się z chłopakami – zaczął wyliczać. – A wieczorem… Możemy iść
na kolację.
Spojrzałam na niego zdziwiona, coś
kombinował. Zdecydowanie kombinował. Nie spodziewałam się tej propozycji. Nie
zwrócił uwagi na mój wyraz twarzy, bo w skupieniu przyglądał się właśnie jakimś
małpom na National Geographic.
-Powiedziałeś na kolację? – przysiadłam
na rogu stolika.
-Tak, na kolację – powtórzył odrywając
wzrok od telewizora i spoglądając na
mnie. – Wstań to ten od mamy.
Spojrzałam na spanikowanego piłkarza i
głośno się zaśmiałam, następnie podnosząc się z mebla.
-Czyżbym była za ciężka. – zaśmiałam
się po chwili poważniejąc. – Po prostu dawno nie byliśmy nigdzie na kolacji.
-Jesteś leciutka – złapał mnie za rękę
próbując mnie przyciągnąć. – Chodzi o to, że jest szklany. To bądź gotowa na
19.00. Zarezerwuje stolik na 20.00.
Pocałował mnie w czoło i uciekł na
górę, by po chwili wybiec z domu. Jak sparaliżowana siedziałam na kanapie w
pokoju. Moją głowę przez chwilę nie zaprzątały myśli o niejakiej kuzynce, o
sprzeczce chłopaków czy o jakimkolwiek innym problemie. Siedziałam i myślałam
co mam nałożyć wieczorem na kolację z piłkarzem mojego życia.
_____________________________________________________________________________________________
3 strony worda mam nadzieję, że wystarczą wstępnie do poniedziałku, bowiem nie wiem czy w weekend będę w domku z dostępem do neta.
Mam również mały pomysł co do dalszych rozdziałów. Myślę, że jakiej decyzji bym nie podjęła będziecie zadowoleni, a raczej powinniście.
Póki co miłej lekturki:)
Idę nadrabiać zaległości u Was.
P.S. Rozdział specjalnie dla 07zielonej za długie rozmowy o meczach i transferach Barcy.
Nie dziwię się Ibrahimowi. Miał prawo podnieść ton na przyjaciół. Rozumiem, że chcą dla niego dobrze, ale jednocześnie nie powinni wtrącać się w jego sprawy.
OdpowiedzUsuńWidać, że związek Natalii i Afellaya znowu nabiera kolorów. Pożądanie, czułość, a teraz kolacja, robi się coraz piękniej ;)
Martwiło mnie tylko zachowanie Cesca, hmm.
Czekam z niecierpliwością na kolejny odcinek!
Pozdrawiam ;**
O kurcze. Z dedykacją dla mnie? Dziękuję, miło z Twojej strony.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że uciekam wczoraj. To jeszcze było wczoraj? :P
Później zostawię jakiś lepszy komentarz, bo teraz z telefonu piszę
O chyba się miedzy nimi polepsza :) Widać, że dziewczyna jest bardzo zaskoczona tym zaproszeniem na kolację. Ciekawe czy podczas niej wszystko przebiegnie jak należy. I czy Cesc odegra tu jeszcze jakaś rolę ;) ?
OdpowiedzUsuńrecklessxrelentless
Gdyby nie było sytuacji z Ceskiem i tą "niby kuzynką" Ibiego uznałabym, że jest świetnie. Kochający chłopak, gorąca noc, teraz perspektywa kolacji z wyżej wymienionym, więc czegóż chcieć więcej? Coś czuję, że niedługo będzie wielkie bum, tylko nie wiadomo, z której strony, czy Moniki, czy Ibiego...
OdpowiedzUsuńno no. odcinek mi się spodobał ^^
OdpowiedzUsuńTransfer Barcy? Błagam, niech on zostanie w Hiszpanii! a nie idzie do Rusków :C
Niech tu zostanie i wszyscy będa szczęśliwi ^^
Ciekawa jestem jak wyjdzie ta kolacja :D i co Ibi kombinuje!
Czekam na nowość ^^
Cały czas zastanawiam się, czy Monika czuje coś, cokolwiek, nadal do Cesca. Wydaje mi się, że prędzej, czy później, mały romans między tą dwójką wyjdzie na jaw. Kolacja z Ibim? Trochę dziwne, intrygujesz! Czekam na kolejny :*
OdpowiedzUsuń[bataille.bloog.pl]
cały czas zastanawiam się co tutaj oni kombinują i no nie powiem jestem bardzo ciekawa
OdpowiedzUsuńNie bardzo zaczaiłam o co chodziło z Bartrą, więc przeczytałam jeszcze raz. Doszłam do wniosku, że chłopcy rzeczywiście bardzo się starają zagospodarować czas Ibiemu, ale już brakuje im pomysłów. Marc to nie jest małe dziecko, potrafi się sobą zająć (btw. Bratra is so hot!).
OdpowiedzUsuńZaintrygowało mnie zdanie: "Jeszcze nie wiedziałam, że kilka dni później to ja się bardzo zdziwię". Zapowiada się grubo :D
Nadal nie ma wzmianki o kuzynce... Hmmm no nic, czekam :)Może akurat na tej kolacji?
O kuzynce nie ma nic, ale znowu jest poruszany temat wagi. Śmiem podejrzewać, że waga Moniki jest szczegółem, a nie szklany stolik od mamy :P
Kibic Barcy lubiący Arsenal nie jest rzadkością, ale w drugą stronę to raczej nie działa, dlatego tak się zdziwiłam. Z opowiadania absolutnie tego nie można wywnioskować, myślałam, że jesteś cule. Czy może czasownik "lubi" jest nad wyrost w odniesieniu do Ciebie? Może lepiej zostawmy ten temat, bo zaczynam kręcić, motać i już sama nie wiem co chciałam napisać.
Zmiana narratora nie byłaby głupim pomysłem :) Podoba mi się ta koncepcja ;)
Bo przeczytałam dwa razy :P Za pierwszym chyba nie zauważyłam O_o
OdpowiedzUsuńIm więcej o tym myślę, tym bardziej zmiana narratora bardziej mi się podoba :D
"jutro 50-ta rocznica meczu w Barcy" chodzi Ci o mecz numer pięćdziesiąt? :D
Znalazłam takie fajne zdanie na którymś tumblrze i zapomniałam wcześniej go wkleić, ale co się odwlecze to nie uciecze :) "I swear to god if Afellay leaves Barca, I will personally fly to Barcelona to make Song’s life hell." Bardzo mi się spodobało :) Niektórzy uważają, że to przez Songa. Ja bym na to nie wpadła :P Dzisiaj na razie cisza... I niech tak zostanie :)
Hahaha :D ciekawe do kogo to tak subtelnie z tym palcem :P
OdpowiedzUsuńAle Fontas ma ładny uśmiech... Czego ja tego nie zauważyłam wcześniej? Generalnie za dużo Songa, za mało Ibiego i Abidala :)
Pisałaś jakieś opowiadanie wcześniej?
Zaprawiona w boju? :D Ok:) Z piłkarzami Arsenalu w roli głównej?
OdpowiedzUsuńNie, wiem tylko o dwóch Twoich blogach
OdpowiedzUsuńCzyli nie pochwalisz się wcześniejszymi dziełami?
OdpowiedzUsuńDo tego drugiego opowiadania są Ci potrzebne, tak? A na wikipedii nie będzie?
zapraszam na nowy 4 rozdział na recklessxrelentless :)
OdpowiedzUsuńnowy na www.bataille.bloog.pl : *
OdpowiedzUsuńnormalnie Ibi działa mi na nerwy!!! ffffff jego zachowanie jest dziwne i niech lepiej się szybko zmieni, bo zacznę twierdzić że Nat bardziej pasuje do Cesca ;-) pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuń